Garść wieści o Rudziku:
Wyluzował się i myślę, że można już przypuszczać, jak będzie przebiegać "współpraca" z resztą ludzkich i szczurzych domowników.
Kwestią zainteresowania gryzoniami jesteśmy wręcz... zawiedzeni. Pierwszego dnia zamknęliśmy drzwi do pokoju z klatką i dla pewności zastawiliśmy je fotelem. Dwa dni później postawiłem w końcu klatkę na podłodze w ulubionym pokoju kota wyczekując jakiejkolwiek reakcji. Cóż... kot w porywach przez 5 sekund wykazuje coś pomiędzy obrzydzeniem i niepewnością po czym traci zainteresowanie. Po prostu ma gryzonie w swoim kocim zadku. Mógłbym ewentualnie jeszcze wetknąć mu polanego śmietaną szczura do pyszczka, ale takie testy są chyba zbędne.
Podsumowując: lepiej być nie mogło

Kocio nas urzekło całym swoim jestestwem. Poczynając od charakteru, obyczajów na wyglądzie i wielkości kończąc. Jest grzeczny i mądry. Nie zrobi dwa razy czegoś, za co zostanie skarcony (np. wskakiwanie na "zakazane" łóżka). Łazi za człowiekiem jak pies, łasi się po kociemu, ćwierka jak papużka. Same zalety.
A co do 10 piętra to przecież są odpowiednie rozwiązania techniczne:

* - nie mogłem się powstrzymać.
A poważnie. Rudzik po prostu nie dostanie się na balkon ani żaden parapet. Pomieszczenia wietrzymy zamknięte przed kotem.