Koteczka juz w swoim domku.
Pojechała dzisiaj. Byłam tam z nią przez 2 godz i tak- w lecznicy dała sie wyjąć z klatki i włożyc do transportera bez żadnego problemu. Cała droge trzymałam transporter na kolanach i miziałam ja po łepku, zamiast jakiegos miałczenia było słychac rozkoszne mruczenie

W domu wprost z transportera uciekła pod regał, i potrzebowała 10, dosłownie dziesięciu!! minut, żeby poczuc sie pewniej, wyjść spod regału, i rozpocząć zwiedzanie. Pierwsze pół godziny to było tkie przemykanie, ale nie uciekała, była ostrożna, trochę nieufna. Potem już na całego, cudny ogon do góry, łepek do góry i śmiało chodziła po domu. Dotykana poddawała sie pieszczotom, wołana przychodziła.
ŻADNEJ agresji!! Uwielbia głaskanie, czesanie, na koniec wywaliła do góry swój brzucho mrucząc rozkosznie.
To piękny kot, i bedzie z niej pieszczoch!!!
Zaraz zadzwonię do mamy spytać jak jest teraz

Juz jestesmy w niej wszyscy absolutnie zakochani!