Ledwo udało mi się wyadoptować Gacka znów mam kolejnego kociaka... Żeby nie było za nudno czarno-białego

Ale tym razem to dziewczynka. Malutka, chudziutka, z potwornym grzybem. Nakolankowa. Przyplątała się, nie wiadomo skąd, na boczne boisko przy stadionie Polonii, panowie akurat grali w nogę, dobrze, że nie nią...
Nie wiem, co o niej sądzić, przybiega do człowieka, daje się miziać ale boi się brania na ręce. Jak tylko próbuję ją przytulić wali mnie łapką po gębie i płacze. Ktoś jej coś złego zrobił? Ma strasznego grzyba, wyłysiałe uszka, nosek, łyse placki na łapkach i wygląda jakby miała przypalone wąsy. A w ogóle to ma nie więcej niż trzy miesiące i z tymi wszystkimi przypadłościami jest tak brzydka że aż śliczna
Jak ją wykuruję i trochę podtuczę (straszna chudzinka!) to oczywiście będziemy szukać kochającego i odpowiedzialnego domku, takiego na zawsze. A tymczasem przedstawiam moją paskudę:


I przypominam Kropka:


Ikar też nadal u mnie ale wypiął się na sesję fotograficzną, zwiał, jak to Ikar...