Brawo, szybka adopcja W Poznaniu idzie to ciężko. Mam 7 tyg. maluszki , kuwetkowe, zdrowe i zero zainteresowania.Ich mamuśka wyrzucona z domu , przemiła kotuchna też zero. Ach przynajmniej miło poczytać dobre wieści.
Lucy, vel Luśka od soboty w nowym domku. Dzisiaj dostałam takiego maila, że ze wzruszenia płakać mi się chciało. Kicia czuje się tak, jakby zawsze tam mieszkała, śpi tylko z Dużymi i chodzi przy nodze jak piesek. Kupiła nawet męża, choć do tematu adopcji kotki podszedł bardzo sceptycznie. Jego pierwszego polizała po nosie Takie informacje dodają skrzydeł, a nie żaden red bull