No wiec tak.Zapakowalam kontenerek,jedzonko i wyruszylam do zukowa po kocieta.Adres znam,wiec nie powinno byc problemow.Komorka bezuzyteczna bo zablokowane rozmowy wychodzace(TZ nie zaplacil rachunku

)Nic to mam nawigacje.Podjezdzam pod wskazany adres.Nie ma wejscia.Tzn jest ale zamkniete na klodke.Adres i nr zgadzaja sie wiec stoje i dre jape Heeelooo!!!Po jakis 10 min wychodzi Pan i stwierdza,ze to jakas pomylka.Tu nie ma zadnych kotkow.zagotowalam sie bo nie moge zadzwonic.Mysle trudno i pytam goscia czy da mi telefon.Bylam pewna,ze poszczuje mnie psem,ale zgodzil sie i przyniosl komorke.Dzwonie.Odbiera Pani i potwierdza numer i ulice.Okazuje sie ze sa dwa identyczne numery przy tej samej ulicy.Rozumiecie cos z tego bo ja nie

Dojezdzam na miejsce.Dom przy samej glownej ulicy,non stop jezdza samochody i tiry.W domu kilka kotow,wszystko wychodzace

Mlode kociczki(oczywiscie niesterylizowane)no i dwa kociaki.Biale,czysciutkie no bajecznie piekne.Matki nie widzialam bo gdzies sobie poszla

Zabralam i sa u mnie.Na razie spia w lazience,bo nie chce ich stresowac moim zwierzyncem.Jutro wet,wydaja sie zdrowe
