Rudy Rudi -wrocławski działkowiec z Niskich Łąk szuka domu

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob wrz 27, 2008 23:30

Nie obrażam się :wink: , bo w sumie to brałam pod uwagę właśnie taką reakcję. Generalnie chodzi o to, że na siłę nikomu kota wydzierać nie będę, bo jest wiele innych które mogę przygarnąć. Upieranie się, że ten i żaden inny to trochę dziecinada.
W rozmowie z p.Basią odniosłam wrażenie, że chyba nie do końca jest przekonana, co zrobić... Tak sobie myślę, że gdyby mieli możliwość oblukania mnie sobie, to byłoby łatwiej.
Nie jestem postrzeloną nastolatką, bo mam 35lat, więc raczej odpowiadam za to co mówię i robię :wink:
Poczekam jeszcze jakieś 2 tygodnie, może sytuacja się zmieni a jak wezmę innego kotka to będzie mówiąc potocznie pozamiatane.

3M

 
Posty: 135
Od: Wto wrz 23, 2008 8:42

Post » Nie wrz 28, 2008 6:31

3M pisze:Kicia_ poczekam jeszcze na wiadomość od ossett, bo wiadomo jak jest z obcymi... czasem im się kit wciska :? p. Basia miała do niej dzwonić, aby odwołać akcje...

Co do drugiego rudaska - nie wiem czy zgrają się z moją kotką, bo ona też spora indywidualistka jest... Możliwe, że nie wchodziłyby sobie w drogę ale zupełnie nie o to mi chodzi. Wręcz przeciwnie, liczę na większą zażyłość zwierzaków, trochę wspólnej zabawy, głównie aby Pchła nie czuła się samotna, jak nas nie ma po 10h/dziennie. Aktualnie nie pracuję, szukam nowej pracy, więc do czasu znalezienia mogę przypilnować zwierzaków.
Poza tym chciałabym mieć miziaka, aby czasem móc go wytarmosić :wink: Fajnie mieć dwa koty ale niekoniecznie, codziennie chodzące swomi drogami...

Dodatkowo trochę obawiam się tych kamieni moczowych. Na chore dziecko można ewentualnie wziąć zwolnienie lekarskie ale na kotka to już raczej nieszczególnie... Wolałabym aby kotek nie miał choroby przewlekłej, bo obawiam się, że nie dam rady dobrze o niego zadbać.
Hmmm.... z resztą nie wiem, może obawy mam na wyrost ale nasza Pchła na razie nie choruje a ma już 7lat.

To już widzę, że schroniskowiec Rudy nie jest dla Ciebie. Trzymam kciuki, żeby udało Ci się z działkowcem Rudim.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie wrz 28, 2008 6:55

3M pisze:Nie obrażam się :wink: , bo w sumie to brałam pod uwagę właśnie taką reakcję. Generalnie chodzi o to, że na siłę nikomu kota wydzierać nie będę, bo jest wiele innych które mogę przygarnąć. Upieranie się, że ten i żaden inny to trochę dziecinada.
W rozmowie z p.Basią odniosłam wrażenie, że chyba nie do końca jest przekonana, co zrobić... Tak sobie myślę, że gdyby mieli możliwość oblukania mnie sobie, to byłoby łatwiej.
Nie jestem postrzeloną nastolatką, bo mam 35lat, więc raczej odpowiadam za to co mówię i robię :wink:
Poczekam jeszcze jakieś 2 tygodnie, może sytuacja się zmieni a jak wezmę innego kotka to będzie mówiąc potocznie pozamiatane.


Z adopcją kota to jest prawie tak jak z adopcją dziecka.

Pod uwage nalezy brac dobro kota przed wszystkim.

Dzieki temu, że są tam na działkach ludzie, którzy sie nim zajęli przetrwał tam w niezłym stanie, aż dwa lata. Dzięki temu jest jeszcze ładny,miły, grzeczny (czeka aż inne koty zjedzą i nigdy sie nie pcha) i w ogóle żyje. Zajmują sie nim tam nie dlatego, że jest rudy tylko dlatego ,ze został tam porzucony. Tak samo opiekuja sie innymi kotami, starymi, nie tak miłymi i atrakcyjnymi.

Aby zabrać go do domu, trzeba go dokładnie przebadać, aby było wiadomo, czy nie ma jakichś ukrytych chorób(bo przecież masz juz innego kota) i aby było wiadomo jak należy się nim opiekować w domu, czy nie potrzebna jest karma weterynaryjna itd.
Doświadczenie wskazuje ,że kwitnąco wyglądający kot może być chory.

Jest zanoszony do lekarza w razie widocznej potrzeby, ale nie wiadomo przecież co w nim siedzi. Wydaje mi się, że koty sa tam jednak karmione tania karmą, a więć prawdopodobne jest, że i Rudiemu zaczęly tworzyc się kamienie. Nikt go specjalnie nie obserwuje jak sika...

Ja niestety nie moge podjąc się "pozamiatania" w tym przypadku.

To już Ty musiałabyś sie zaangażować w ta sprawę.
Wydaje się, ze tylko przyszły opiekun mógły przekonać tymczasowych opiekunów na działkach , ze Rudi trafi do kochającego domu i nigdy już nie zostanie porzucony z żadnego powodu.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie wrz 28, 2008 10:56

ossett pisze:To już Ty musiałabyś sie zaangażować w ta sprawę.
Wydaje się, ze tylko przyszły opiekun mógły przekonać tymczasowych opiekunów na działkach , ze Rudi trafi do kochającego domu i nigdy już nie zostanie porzucony z żadnego powodu.

A jak mam to zrobić - telepatycznie?
Już chyba 2 razy proponowałam swoją osobę do wyprawy na działki, w ostatnim poście również napisałam, że działkowicze powinni mnie sobie obejrzec. Nie znam tych ludzi, więc sama pchać się nie będę.
W jaki sposób mam się zaangażować?

ossett pisze:Ja niestety nie moge podjąc się "pozamiatania" w tym przypadku.
Jak mam to rozumieć, bo nie bardzo wiem co miałaś na myśli.

Świadoma adopcja to właśnie świadome przyjęcie wszystkich za i przeciw. Zainteresowałam się tym kotem ale zakładanie, że "biorę w ciemno" jest trochę na wyrost.
Otóż nie biorę w ciemno - chcę znać stan jego zdrowia zanim przyniosę do domu, bo jak sama napisałaś mam już drugiego kota, któremu nie mogę zafundować chorób, tym bardziej że przez cały czas mieszkania z nami jest zdrowy. I nie dotyczy to wyłącznie przypadku Rudiego ale każdego kota, który mnie zainteresuje.
Gdybym chciała kota w ciemno to najprawdopodobniej przygarnęłabym jakąś osiedlową bidę, fundując sobie loterię. Nie jestem dobra w te klocki, więc wole z góry wiedzieć co może mnie czekać.
Wolę kota zdrowego - chyba jakoś szczególnie nie odbiegam od innych zainteresowanych - i mam prawo mieć obawy dotyczące kocich chorób, bo nie zajmuję się tym na codzień i nie mam takiego doświadczenia, jak osoby tutaj. Można mi wyjaśnić zawiłości problemów i może akurat to co wydaje mi się teraz "straszne" po czasie (przy wdrożeniu standardów opieki) przestaje być czymś szczególnym a staje się zupełną normalnością.
Kotów nie oddaję, tak samo jak dzieci chociaż zarówno jeden i drugi mój domowy przypadek nie raz dał mi dobrze w kość :wink:

3M

 
Posty: 135
Od: Wto wrz 23, 2008 8:42

Post » Nie wrz 28, 2008 14:46

3M, a czy to musi być koniecznie rudy kot? Jeśli nie, to miałabym dla Ciebie odpowiednią kandydatkę/kandydata. Wszystkie nasze schroniskowce są po kwarantannie, zaszczepione, odrobaczone, wykastrowane i po testach na białaczkę i FiV. Ponieważ są w domu tymczasowym jakiś czas, można już wiele powiedzieć o ich charakterach.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie wrz 28, 2008 15:13

Kicia_ - wcale nie musi być rudy. Po prostu zawsze podobały mi się czarno-białe "pingwinki" i rude, ale jak do tej pory mam w domu szaro-białą kotke, więc jak widać ani jedno ani drugie :lol:
Pokaż futrzaki, które nadawałyby się dla mojej indywidualistki to zastanowię się co robić.

3M

 
Posty: 135
Od: Wto wrz 23, 2008 8:42

Post » Nie wrz 28, 2008 21:54

1. Ogon. Kocurek (ok. 2 lata), zabrany ze schroniska z małą ranką na ogonku, w tej chwili już zarasta sierścią i lada moment nie będzie śladu. To kot, który uwielbia ludzkie towarzystwo, chętnie "pomaga" przy wszystkich pracach domowych. Był w domu z większą ilością kotów, które trochę na niego syczały, bo jest dość wylewny w okazywaniu uczuć, ale po tygodniu był już zaprzyjaźniony z wszystkimi.
ObrazekObrazek
2. Calineczka (ok. 2 lata). Filigranowa łagodność. Kocha ludzi i inne kotki, przytula się do ludzi i do kotów rezydentów i wtulona w nich zasypia. Chodząca słodycz. Zabrana ze schroniska, bo nie radziła sobie w tych surowych warunkach.
ObrazekObrazek
3. Panna Migotka (ok. 2 lata). Drobna, sympatyczna koteczka. Bardzo grzeczna i miziasta, dobrze dogaduje się z innymi kotkami. Porzucona na ulicy przez niodpowiedzialnych opiekunów.
ObrazekObrazek
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto wrz 30, 2008 8:07

3M pisze:
ossett pisze:To już Ty musiałabyś sie zaangażować w ta sprawę.
Wydaje się, ze tylko przyszły opiekun mógły przekonać tymczasowych opiekunów na działkach , ze Rudi trafi do kochającego domu i nigdy już nie zostanie porzucony z żadnego powodu.

A jak mam to zrobić - telepatycznie?
Już chyba 2 razy proponowałam swoją osobę do wyprawy na działki, w ostatnim poście również napisałam, że działkowicze powinni mnie sobie obejrzec. Nie znam tych ludzi, więc sama pchać się nie będę.
W jaki sposób mam się zaangażować?

ossett pisze:Ja niestety nie moge podjąc się "pozamiatania" w tym przypadku.
Jak mam to rozumieć, bo nie bardzo wiem co miałaś na myśli.


Ja jestem pewna, że Rudi byłby szczęśliwy w domu, ale zabranie go z działek do domu, w którym już jest od paru lat jedna dorosła i zadomowiona kotka stwarza pewne problemy.

Prościej byłoby, gdyby był to dom w którym nie ma żadnego kota albo łagodny kocurek albo bardzo stary kot, któremu jest juz wszystko jedno, byleby miał spokój.

Po pierwsze Rudi musiałby być dobrze przebadany i wykastrowany i przechowany przez pewien czas w jakimś domu, zanim trafiłby do Ciebie.

Ja nie mogę sie tego podjąć. Podczas spotkania latem u lekarza p. Basia powiedziała, że gdyby znalazł się dla niego dom, to by go wykastrowała i dlatego zrobiłam co mogłam, czyli załozyłam mu watek i szukałam domu.
Nic wtedy nie wspominała o tym, że ktoś jeszcze moze decydowac o jego losie, oprocz niej.

Z tego co wiadomo, to nie jest agresywny w stosunku do innych kotów, ale nie wiadomo jak Twoja kotka zareaguje na nowego kota. Może jej sie to wcale nie spodobać. Jezeli chodzi o kocury, to nawet jak sie początkowo żrą (nawet długo) to w końcu im to przechodzi i żyją razem zgodnie.
Z mojego niedużego, ale zawsze jakiegoś tam doświadczenia wynika, że kotki czasem bardzo obrażaja sie jak przybywa nowy kot, albo bardzo się go boją.
I co wtedy stałoby się z Rudim?
Ja nie mogłabym go zabrać do siebie-mam już przepełnienie.
Pani Basia pewnie też nie, jeżeli do tej pory go nie wzięła.
Wykastrowany nie mógłby juz wrócić na działki, bo inne kocury jeszcze bardziej by go prały niż dotąd.

Czy byłabyś przygotowana na parę miesięcy problemów z powodu Rudiego, zanim wszystko dobrze by sie ułozyło?
Chyba nie...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt paź 10, 2008 5:58

Tak 3M pisała pod koniec września.
3M pisze:Poczekam jeszcze jakieś 2 tygodnie, może sytuacja się zmieni a jak wezmę innego kotka to będzie mówiąc potocznie pozamiatane.


Zdaje się, że pani Basia przekonała opiekuna Rudego Rudiego, no ale "jest już pozamiatane" dla niego w przypadku 3M.

Jak można dowiedzieć się z innego watku 3M adoptuje 2 schroniskowce polecone przez Kicię, łagodne, ktore nie są wcale rude. Gratuluję dojrzałej decyzji i życzę szybkiej i bezbolesnej adaptacji kocicom, a 3M wytrwałości w oczekiwaniu na nią, gdyby nie tak od razu wszystko było w porządku.

Tak więc łagodny Rudy Rudi ciągle czeka na swojego Człowieka, który będzie chciał otworzyć swój dom i serce właśnie dla niego, Rudiego...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt paź 10, 2008 6:07 Re: Rudy Rudi -wrocławski działkowiec z Niskich Łąk szuka do

ossett pisze:Przedstawiam Rudego Rudiego. Spotkałam go niedawno u pani weterynarz.
Przyniosła go tam pani, która go dokarmia i leczy w razie potrzeby.
Rudi mieszka od dwóch lat na działkach na Niskich Łąkach we Wrocławiu.
Ktoś go tam przywiózł i tak po prostu zostawił na pastwę losu.
Dlaczego? Może dlatego, że rudy kot nie przyniósł mu takiego szczęścia, jakiego po nim się spodziewał (podobno dlatego niektórzy biorą do domu rudego kociaka), a może rozkoszny mały rudy kociaczek Rudi dorósł i jego opiekunowie nie mieli pieniędzy na jego kastrację? Może wyjechali gdzieś daleko w poszukiwaniu szczęścia?
Rudi jest miłym i łagodnym kotkiem - inne wolno żyjące na działkach kocurki czasem go gryzą i wtedy jego działkowa opiekunka (która ma małe mieszkanie i już parę kotów w domu i dlatego nie może go zabrać do siebie) przynosi go do lecznicy.
Proszę zauważyć jak Rudi grzecznie zachowuje się u lekarza.
Jest teraz bardzo szczupły, ale jeszcze zdrowy. Tylko nie wiadomo jak długo jeszcze życie na działkach będzie mu służyć.
Nadchodząca zima może być ostra, a to jest domowy pieszczoch.
Gdyby znalazł się dla niego bezpieczny i kochający dom (niekoniecznie we Wrocławiu), mógłby być wychodzący z ogrodem, ale nie musi, to Rudi zostanie dokładnie przebadany, wykastrowany, zaszczepiony i w ogóle przygotowany do adopcji.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ostatnio edytowano Pt paź 10, 2008 6:15 przez ossett, łącznie edytowano 1 raz

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt paź 10, 2008 6:12

Dodam tylko, że jeżeli naprawdę znajdzie się pewny dom dla Rudiego, podejmiemy się z panią Basię jego przygotownia do adopcji.
Dom nie musi być we Wrocławiu.
W ostateczności Rudi może dojechać koleją do dowolnego miejsca.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt paź 10, 2008 7:35

ossett pisze:Tak 3M pisała pod koniec września.
3M pisze:Poczekam jeszcze jakieś 2 tygodnie, może sytuacja się zmieni a jak wezmę innego kotka to będzie mówiąc potocznie pozamiatane.


Zdaje się, że pani Basia przekonała opiekuna Rudego Rudiego, no ale "jest już pozamiatane" dla niego w przypadku 3M.

Jak można dowiedzieć się z innego watku 3M adoptuje 2 schroniskowce polecone przez Kicię, łagodne, ktore nie są wcale rude. Gratuluję dojrzałej decyzji i życzę szybkiej i bezbolesnej adaptacji kocicom, a 3M wytrwałości w oczekiwaniu na nią, gdyby nie tak od razu wszystko było w porządku.

Tak więc łagodny Rudy Rudi ciągle czeka na swojego Człowieka, który będzie chciał otworzyć swój dom i serce właśnie dla niego, Rudiego...

Podskórnie czuję pretensje w tym poście.
Powtórzę nie umiem czytać w cudzych myślach i nie przewiduję ich zamierzeń.
Zadeklarowałam się i czekałam, jednak od czasu ostatniego postu od ossett nie dostałam ani jednej wiadomości w tej sprawie, nawet cienia kontaktu, pomimo mojej jasnej deklaracji współpracy w tym temacie. Nie otrzymałam również potwierdzenia/zaprzeczenia informacji otrzymanych od p. Basi.
Jestem osobą rozsądną i nie będę nakręcać sprawy, której efekt może być różny. Zbyt wiele niewiadomych a ja nie gram w loterie. Samotnie.
Tak, jak napisałam wczesniej wydzierać nikomu niczego nie będę, bo jest wiele innych zwierzaków.

Kicia_ zaproponowała mi dwa futrzaczki, o których wiadomo (jak dla mnie) znacznie więcej niż o Rudim. Kolor nie jest dla mnie najważniejszy -istotny jest charakter i umiejętność dopasowania rodzinnej układanki, abyśmy mogli przeżyć wspólnie, zgodnie wiele lat. To jest dla mnie priorytet.

Dzisiaj przyjeżdża do mnie 2 nowych członków mojej rodziny, więc dziękuję za życzenia bezbolesnej integracji.

3M

 
Posty: 135
Od: Wto wrz 23, 2008 8:42

Post » Pt paź 10, 2008 8:05

3M pisze:
ossett pisze:Tak 3M pisała pod koniec września.
3M pisze:Poczekam jeszcze jakieś 2 tygodnie, może sytuacja się zmieni a jak wezmę innego kotka to będzie mówiąc potocznie pozamiatane.


Zdaje się, że pani Basia przekonała opiekuna Rudego Rudiego, no ale "jest już pozamiatane" dla niego w przypadku 3M.

Jak można dowiedzieć się z innego watku 3M adoptuje 2 schroniskowce polecone przez Kicię, łagodne, ktore nie są wcale rude. Gratuluję dojrzałej decyzji i życzę szybkiej i bezbolesnej adaptacji kocicom, a 3M wytrwałości w oczekiwaniu na nią, gdyby nie tak od razu wszystko było w porządku.

Tak więc łagodny Rudy Rudi ciągle czeka na swojego Człowieka, który będzie chciał otworzyć swój dom i serce właśnie dla niego, Rudiego...

Podskórnie czuję pretensje w tym poście.


Mylisz się.
Może tak czujesz, bo rażą Cię u kogoś wyrażenia, których sama używasz?

Ja reprezentuję w tym watku wyłącznie interesy Rudiego i nie mogę mieć pretensji, że nie trafił do domu, który ewidentnie nie był mu przeznaczony.

Cieszę się szczerze, że dwa schroniskowce znajdą dom właśnie u Ciebie, (mimo, że nie były rude). Gdyby więcej ludzi kierowało się sercem(i trochę rozsądkiem), a nie modą lub własnymi wyobrażeniami o idealnym kocie, nie byłoby w schroniskach tak dużo wspaniałych kotów, niekiedy wegetujących tam latami: burych, szarych, czarnych, krówek, pingwinków, a nawet szylkretek i trikolorek...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości