Dziś byliśmy na kontroli. Szew ładnie się goi. Koteczka jest trochę żwawsza i mniej zbolała. Nawet już jakieś cichutkie mruczanko usłyszałam w jej wykonaniu.
Dzieki madziaki, kciuki się przydadzą bo jeszcze końca rekonwalescencji nie widać. Boję się poza tym puścić panienkę "na pokój", szczególnie że Maciejka jest trochę agresywna w stosunku do innych kotów, mogłaby ją zahaczyć pazurkiem
Do demolowania nie ma za dużo. Myślę, że i tak większość czasu spędza w transporterze. W każdym razie zawsze tam siedzi jak wchodzę do pokoju. Jedzenie na szczęście znika choć nie mogę powiedzieć żeby kicia miała apetyt bo sporo jedzenia dostają do skarmienia Orzeszki z Macho na czele (szczególnie mokrego).