Tami ma już za sobą pierwszą długą podróż, bo aż 350 km przejechał z nami. Takiego kota to pozazdrościć tylko. Żadnych problemów. W pierwszą stronę zbadał całe auto w środku a potem najspokojniej w świecie poszedł spać. W drugą stronę to samo. Bezstresowo. Nie bał się niczego, tylko strasznie ciekawy był.
W domu, u mojej mamy trochę stresów biedak miał, bo tam 3-letni kot urzędował. Od początku widać było, że nie pogodzą się. No is kończyło się na tym, że Tami pogonił tamtego. Mąż był strasznie dumny :d (faceci, ta ich solidarność). Także Tami spał u rodziny męża. Szybko się przestawił na zmianę warunków. Myślałam, że będzie gorzej, ale naprawdę był spokojny i się nie stresował za bardzo.
Jest naprawdę kochany. A teraz w domu po powrocie znów szaleje

.