Biszkopcik jest u mnie - jest troszkę chory i strasznie wychudzony. Wczoraj odkryłam, że ma szew za przednią łapką z lewej strony... zupełnie nie mam pojęcia co mu było, że był szyty

w sobotę jadę z nim do weta
Sreberko musiał zostać na tymczasie w dotychczasowym miejscu (ja niestety nie mogłam wziąść dwóch kotów), ale dobrze sobie radzą rozdzieleni. Biszkopcik tylko pierwszą noc płakał. A sreberko od razu zaprzyjaźnił się z pozostałymi tymczasowiczami i nie jest mu smutno.
W sobotę robię kolejną sesję zdjęciową, bo przybyło tymczasowiczów (około 8 kotów, z tego co wiem). Szkoda, że żaden z tych, które teraz są nie znalazł domku... zero zainteresowania
