Kochani, nie miałam dziś dostępu do netu aż do tej chwili

. Zalogowałam się, zaglądam ja do wątku Malwinki, zaglądam do wątku Bubora i jak ta ostatnia sierota dopiero teraz orientuję się, że dziewczyny z takim oddaniem od kilku dni reklamują Buborowi "moją" Malwinkę

.
Bubor, zapewniam Cię, żadne zdjęcie nie oddaje jej uroku! Ja od trzech dni łażę z maślanymi oczami - gapię sie w nią jak w cudny obrazek

i nagrywam jej szaleństwa z piłeczkami na pamiątkę. Mała jest przesłodka i bardzo, bardzo bystra (odchowałam swoje trzy koty od "niemowlaka" to mam porównanie i naprawdę wiem co mówię

).
Malwinka już chyba wie, że choć zostaje sama na parę godzin, to ja zawsze do niej wrócę i wita mnie biegnąc z podniesionym ogonkiem i głośnym powitalnym miaukaniem. Uczestniczy we wszystkich czynnościach, bacznie przypatrując sie temu co robię - kursor myszy na ekranie komputera to po prostu hit! Wie już gdzie znajdują się słoiczki z jej jedzonkiem i jak tylko chce jeść, wymownie drapie w drzwi szafki, starając się ściągać mój wzrok. O tym, że mruczy ugniata, strzela baranki, daje całuski już pisałam

. Dziś przy czyszczeniu uszu włączyła motorek i z lubością poddawała się zabiegowi, którego koty zwykle nienawidzą

. Potem łaziła za mną krok w krok, bo uznała chyba, że skoro myję jej uszy, to chyba jestem jakby jej mamą

. Zmęczona zabawami, kładzie się w papierach na biurku pod lampką, której używa jak solarium

.
Bubor, jeżeli faktycznie myślisz o dokoceniu, to ona jest idealna

. Ona i Twoja Kropcia pasują do siebie nawet kolorystycznie

. Naprawdę z prawdziwą przyjemnością zawiozłabym ją do Ciebie do Krakowa

.
Joasia
Zdjęć nowych dziś nie zrobiłam, bo rano ciekawska mała wlazła... do węglarki z resztkami węgla i se tam dobrą chwilę posiedziała

. Obiecałam jej sesję fotograficzną jak domyje łapeczki i podwozie
