Bethie - wspaniala propozycja. Pieniazki sie malej przydadza. Gdybys mogla wystawic bazarek byloby fajnie. Jesli pieniadze jakies zostana, zawsze oddaje sie je na inne potrzebujace zwierzatko - oczywiscie za zgoda ofiarodawcy.
Jezeli chodzi o Jej lapenke to ona jest zlamana (tak do wewnatrz - dziwnie) ale druga sprawa ze od "kolanka" nie ma w niej czucia - czyli podusia "nie dziala" i od podusi w gore do "kolanka". Tak wiec ona jedynie ramionkiem rusza - a lapka rusza ciut jak takim haczykiem - bo nie moze jej wyprostowac (jest caly czas w pozycji zgietej- mocno podkurczonej) tylko gdy trzeba to ta lapenka nagarnia (np piaseczek gdy zrobi do kuwetki) albo podtrzymuje myszke gdy sie bawi lezac na pleckach.
Z ta lapeczka nic nie da sie zrobic - bo ona jest w wiekszej czesci bez czucia - wet powiedzial ze trzeba to tak zostawic bo zkladanie jej w tym przypadku i tak nic by nie zmienilo a mgloby tylko stanowic niepotrzebne zagrozenie dodatkowych powiklan. Tak wiec lapeczka juz taka zostanie i kotek bedzie musial z nia sobie radzic - a radzi naprawde coraz lepiej choc wyglada to dosc przerazajaco - smutno poprostu - gdy sie patrzy jak ona pelzaczkujac podskakuje jak kroliczek tyle ze przykurczona przy podlodze (w sensie mocno pochylona)...
Noc przeszla spokojnie. Mala Lusia spala miedzy mna a moim mezem
Polozylismy sie we trojke, glaskalismy ja maz po glowce a ja po brzuszku, a mala slodko mruczala - chyba dobra godzine tak mruczala - bylo jej dobrze i nie chciala zasnac - hihi
Teraz bawi sie piszczaca myszka na dywanie. Papu dostala juz drugi raz bo od 5 rano domagala sie tak glosno ze nie bylo mowy o spaniu - mala terrorystka wymusila swoje
Zaraz plumkamy do weta....