Agn pisze:Przepraszam, że w tym wątku.
Nie ma za co przepraszać...Takie sytuacje zdarzają się może warto byłoby dzielić się swoimi uwagami, sposobami działania.
Agn pisze:Teraz nie wiem, jak mam zadziałać. Jakoś nie mam przekonania, że 'ktoś coś zrobi', jeśli tylko złożę doniesienie do OTOZ-u, lub na policję.
Właściwie nie mam nic poza domysłami i kocimi zwłokami pochowanymi już jakiś czas temu... Nawet, jak zawiozę kolejne kocie ciałko na sekcję, to przecież będzie można mi wmówić, że sama otrułam, lub znalazłam gdzie indziej...
I tutaj też, jak u Was pojawia się kwestia wychowawcza - nie chciałabym tego tak zostawić, choćby dlatego, że to młody człowiek [15 lat - podobno najgorszy wiek] opiekuje się tymi kotami...
Myślę, że moimo braku wiary w skutecznośc TRZEBA coś robić. Cokolwiek. Między innymi po to, aby pokazać, że nie dajemy przyzwolenia na takie postępowanie. Rozmawiałam wczoraj z dzielnicowym właśnie po to, żeby przynajmniej w trakcie terenowego dyżuru poszedł tam, zaczął pytać, dał do zrozumienia, że coś się stało i mogą być z tego wyciągnięte konsekwencje, żeby dzieci wiedziały, że nie wszyscy dorośli są podli, że trzeba przeciwstawiać się draństwu. Na policji powiedzieli mi, że wystarczy samo zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, nie musi być "dowodów". Dowody, być może potrzebne byłyby w sądzie, ale ja nie jestem aż taką optymistką żeby mieć nadzieję, że uda złapać się sprawcę. Pani ze stow. Animals też mnie lekko zniechęciła pytaniem przeciwko KOMU chcę składać to zawiadomienie, dziennikarka podpowiedziała, że nie przeciwko komu tylko W SPRAWIE...Stanęłąbym murem za tym młodym człowiekiem, chociaż po to, żeby poczuł, że to co robi jest ważne, dobre i ktoś to docenia...