» Wto sty 02, 2007 19:56
31.12.2006
Ona:
Chrupki mu smakują, ale nie jestem pewna czy czasem nie powodują tej rewolucji... Na razie będę mu podawać tylko te specjalne puszki na nietolerancję pokarmową. Zobaczymy czy się to jakoś uspokoi. Pogoda dziś paskudna, wiatr, deszcz ze śniegiem, jedziemy do weta autobusem.
On:
Znowu owija mnie w ten kocyk i pakuje do tego pudełka. O rany cos warczy, jacyś ludzie, booooje się ! Ratunku !
Ona:
Bardzo się bał w autobusie, płakał całą drogę, żeby go uspokoić włożyłam palce przez kratkę, tak się bał, że zaatakował i mnie mocno podrapał. U weta już taki był zmęczony, że już nie miał sił na nic. Nie protestował przy zastrzykach. Po Nowym Roku zrobimy badanie krwi.
Doktor opatrzył mi ten palec, kompleksowa usługa J
Z powrotem już było troszkę lepiej, to znaczy dalej płakał, ale palce mam całe.
01.01.2007
Ona:
Znowu do mycia łapki i pupa L Jakiś niemrawy dzisiaj jest, nie chce jeść. Dopiero po chwili z łaski zjada puszkowy pasztecik, za 4.60 zł !
Oczki łzawią coraz mniej, ale zawsze rano trzeba je przemywać, nosek także, ale jest dużo lepiej.
On:
Znowu się ubrudziłem i znowu mnie myła, nie lubię tego mycia! Dzisiaj mam zły dzień, w nocy nie mogłem spać, bo coś strasznie strzelało. Ona mnie wzięła na ręce, przytuliła, a ja usnąłem... po raz pierwszy w życiu w czyichś ramionach.
Gunia i Zulka&Fruzia
