Stefanek u nas w domu zachowywał się wzorowo.
Tyćka na jego widok zwiała do swojej dawnej samotni za lodówkę, ( pewnie bała się, że będzie u nas schronisko, a ona ma przykre wspomnienia) i nie wyszła stamtąd aż na wieczorny posiłek. Nie pomogło cicianie ani kuszenie wołowinką kl. 1.
Cinia na widok Maniunia tradycyjnie zrobiła stegozaura i syczała( jak ona to przepięknie robi)
Mając na uwadze zachowanie moich najdroższych oraz bardzo dobrą kondycję Stefanka myślę, że najlepiej pozostaniemy przy obecnym stanie zakocenia, zwłaszcza, że upragniony( jeszcze jak bardzo upragniony) spokój na dobre zawitał w nasze progi.
Kiedy tak Cinia na niego syczała, pomimo, że tak kocham tę jej minę, kiedy syczy, odżyły wspomnienia z naszego początku dokocenia Tycią. Postanowiłam zachować zimną krew i zaoszczędzić jej stresów, które niedawno telepały jej układem nerwowym z powodu przybycia nowego kota t.j Tyci. Nawet jeśli zakocham się w jakimś kocie to dla Cini pohamuję swoje zapędy. Obiecuję jej to. Za to, że w końcu zaakceptowała kochaną Tycię na swoim terytorium.
