Wybaczcie wszelkie opóźnienia. W domu mam tylko wififkę i szlag moze mnie trafiż przy wszelkich próbach "większej" roboty. Cały czas czekamy na usprawnieni bo coś tam, bo ktoś tam, bo cisnąć nie przestanę

Wtedy postaram się uzupełnic wsie zaległości. Moje potemnapotemina otemznowu jest tragiczne .Miesiące płyną a ja cięgiem w lesie.
Dzionek za krótki.
Cięta Mamunia dzieciów była dziś na śniadaniu.Razem z Aborcią. Trzeciej siostry nie widuję już wiele tygodni. Przy kotłowni przybyły dziś dodatkowe kot na posiłek a ja mało miałam. Nerek nie dowieźli i sztukowałam puszkami. Chudy , odskubany pingwin też był. Ale już mnie nie kochał .Spitolił jako ten
wiater widząc moją facjatę. Był i złocisto-płowy buraś. Piękny kot. I mój nie łapalny pingwin o gębie pucola bandyty też przymaszerował. Jeden gest uczyniony wiele lat temu, gest odpędzający kota od łapki (cieżarówka właziła ....i...nie wlazła) wystarczył by kot unikał mnie jak ognia.Do dziś.
Z drugiej strony nie powinnam się dziwić ,że takie
mundre mam koty. Przystają wszak z morzem inteligencji

, która co rano przybywa z garami. Tylko człek wibitny lata z kateringiem zamiast łoże grzać.

I one tą wybitność nabyły
Wczoraj odpchliłam ostrożnie nową maunię. Po wyjęciu z koszyczka ukazał się obraz nędzy.
Nyndza wielka z niej.

Bardzo. Nie męczyłam obłapianiem i zaglądaniem w różne dziury za bardzo, bo jej przerażenie było wielkie. Udawała martwą. A ja bałam się ,że jeszcze przejdzie w taki stan na serio. Jest chuda, chudzieńka.

Sierść zrudziała i sfilcowana.Taka mało fajna w dotyku. Uszki brudne albo świerzbowe. Mała, zgrabna głowa na wiotkim karku jest umieszczona .A z głowinki patrzą piękne, smutaśne oczy. Jest na licu powabna bardzo. Z postury drobna i nie wysoka.
Życie nie rozpieszczało jej.To widać.
Delikatna i czuła jest do dzieci. Do nas uległa i nie atakująca. Mam nadzieję ,że otworzy się. Z wetem na razie poczekam z nią. Zadzwonię jednak chyba do gabinetu i dopytam jak można jej pomóc . Choć myślę ,że dobre żarełko swoje zrobi. Dzieciska w ogóle odpuszczę bo boję się je targać. Są malunio malunie. O zamglonych niebieskich paciorkach. Łapki jak małe tulipanisie otwierają się jak tylko mamę poczują.Popiskują po ptasiemu. Takie paskudy straszne.
Przyglądam się im i mam gulę w gardle. Jak zauważyć,że coś nie tak się może dziać? Są tak małe i tak od matki uzależnione . Nie chcę pchać rąk kociary do nich. Nie chcę macać. Boję się. Może jak mamunia nabierze sił dostając dużo i dobrze to i one ustrzegą się wariactwa chorobowego.
Mamunia je wszystko.A od wczoraj kuwetkę zaczęła zaliczać.
Mam fotki. Komu mogę podesłac ? Mnie z komórki nie wkleja. Piotrek?