szariwari pisze:Blekitny.Irys pisze:szariwari pisze:Agulas74 pisze:A co do fundacji to przecież nie ponosi przy tej akcji nakładów finansowych, więc nie widzę problemu.
????
Ale fundacja twierdzi, że: "ŚTOZ nie pomaga hodowcomW tym wypadku pomaga zupełnie "poza" fundacją p.Ania (która akurat jest z ŚTOZ)-kociara,miłośniczka kotów jakich mało.Pomoc polega na koordynowaniu adopcji,tj.odbieraniu telefonów,weryfikacji ludzi,organizowaniu wizyt przedadopcyjnych i transportu." Czyli ta adopcja i pomoc odbywa poza fundacją. Tylko czemu podany jest telefon fundacyjny? Nie czepiam się więcej... W każdym razie ja też chętnie skorzystam z takiej pomocy, oczywiście "poza" fundacją... Jako świadomy hodowca, który korzysta z pomocy doświadczonych osób...
Oj, Szariwari zazdroszczę Ci, ze masz tylko takie kłopoty...
Rozejrzyj sie wokół siebie, zobacz ile psiastych i kociastych potrzebuje pomocy...
Mam pisać dalej ? Pomyśl.
No właśnie myślę i na dokładkę wiem, że mnóstwo kotów potrzebuje pomocy. Sama nie raz angażuję się w pomoc bezdomnym kotom i wiem, że fundacje - przynajmniej te w Warszawie - naprawdę mają co robić, bez szukania domów dla kotów pohodowlanych, czy tych, które nie spełniają pokładanych nadziei, bo mają dłuższe noski...
Nie zmienię zdania - fundacja i wolontariusze są od szukania domów kotom bezdomnym, a hodowcy od szukania domów kotom pohodowlanym niezależnie ile to ma trwać - jeżeli dwa miesiące szukania nowego domu to za długo dla hodowcy, to...Hodowla to nie tylko sprzedaż kociaków, ale także odpowiedzialność za koty pohodowlane, chore, niepasujące do standardu rasy itd...
Życzę kotom, żeby znalazły wspaniałe i już dożywotnie domki!
I chyba na tym warto zakończyć dyskusję.
Niech każdy pozostanie przy swoim zdaniu, bo przecież tak naprawdę chodzi tylko o to : patrz wyżej