Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
agaciade pisze:NIKT nie zagwarantuje mi, że pozostawienie kotów nie skończy się astmą w przyszłości albo innymi jakimiś komplikacjami.
Przykład...od ponad dwóch miesięcy syn kasłał. Wizyty u pediatry, alergologa, laryngologa...syropki, inhalacje tłumaczenie, że spływa katar, że musi kasłać...niby wszystko w porządku. W końcu kolejny lekarz pediatra stwierdził, że skoro dziecko tak kaszle to może na wszelki wypadek zrobić rentgena płuc...i co się okazało? Syn miał atypowe zapalenie płuc. Skończyło się na antybiotyku. Teraz jest okej...wreszcie nie kaszle, nie ma kataru...
mam nadzieję. że potrwa to jak najdłużej...do następnej infekcji, której przecież chodząc do przedszkola nie uniknie...Myśli szaleją w mojej głowie z jednej skrajności w drugą...raz myślę: zdrowie dziecka najważniejsze, a zaraz wyobrażam sobie, że Puma, mój barometr nastroju już nie przyjdzie i nie będę mogła jej wytarmosić za uchem:(
marta-jolka pisze:jest dużo sposobów na pozbycie się alergii, jej zaleczenie - trzeba chcieć. - już ktoś o tym pisał, że alergia jest na ślinę a nie na sierść...są krople, szczepionki, odczulanie ehhh..
Blue pisze:marta-jolka pisze:jest dużo sposobów na pozbycie się alergii, jej zaleczenie - trzeba chcieć. - już ktoś o tym pisał, że alergia jest na ślinę a nie na sierść...są krople, szczepionki, odczulanie ehhh..
Oj, nie jest to tak oczywiste.
Gdy występuje faktyczna alergia na kocie białko u dziecka, sprawa nie wygląda prosto i różowo.
Wtedy naprawdę jest czas na prawdziwe dylematy i ciężkie decyzje.
Odczulać nie można dziecka które ma stały kontakt z kotem, faszerowanie malucha garściami silnych leków które mogą zniszczyć mu zdrowie na całe życie, ryzykowanie rozwojem ciężkiej astmy, czy przechodzenie razem z nim poważnych infekcji, patrzenie na duszności czy spędzanie nieprzespanych nocy przy łóżku dziecka które się drapie całą noc przez sen do krwi - to nie jest coś błahego. I każda decyzja tak naprawdę jest zła. Można tylko wybrać mniejsze zło.
Ale dotyczy to sytuacji gdy mamy pewność że dziecko pechowo jest uczulone na kota właśnie.
A w ogromnej większości przypadków decyzja o oddaniu/porzuceniu/podrzuceniu do schroniska kota zapada zanim się tą pewność zdobędzie.
W tym jest problem.
Widziałam kilka razy moje dziecko duszące się.
Nigdy nie potępię rodziców którzy mając dziecko uczulone silnie na kota - zdecydują się go oddać - byleby zrobili to rozważnie i znaleźli kotu dobry dom.
Ale najpierw upewnili się na ile im się to uda - że faktycznie to obecność kota dziecku szkodzi.
mąż sadysta pisze:Decyzje mogą być dwie
1. koty zostają,
2. koty odchodzą.
Każda obarczona ryzykiem:
1. Koty zostają, dziecko choruje.
2. Koty odchodzą mimo, że gdyby zostały to dziecko by nie chorowało.
Z całym szacunkiem dla kotów, ich zwierzęcych praw do godnego życia, rozterek emocjonalnych mojej Żony i przywiązania moich dzieci do tych kotów - jedyna decyzja i jedyne ryzyko jakie jestem w stanie podjąć i zaakceptować to nr 2!!!
A teraz kochani forumowi szczekacze możecie mnie spalić na stosie!!!
A jak tak bardzo kochacie koty, że ponad wszystko i tylko one to zapraszam, mam trzy dla których szukam DOMU.
Z wyrazami szacunku
mąż sadysta
P.S. Nie osądzajcie, bo sami będziecie osądzeni
Amika6 pisze:Odezwałam się z powodu podkreślonego tekstu. I to tylko dlatego, że autorka wątku nie miała proponowanej tej opcji, wiec po co ją niepotrzebnie straszyć (tym bardziej, że nie wiesz czy faktycznie szło by potem na płuca).
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 6 gości