mb pisze:key_west pisze:A czy Tytus wytrzymałby w jednym domu z Sati?
Felis pisała, że Sati lubi towarzystwo innych kotów, natomiast Tytus - niezbyt, ale nie jest agresywny.
Tyle tylko, że warunki schroniskowe nie zawsze pozwalają na trafną ocenę zachowań kota.
Moja Kasia, która w schronisku nienawidziła innych kotów i starała się każdemu przyłożyć pazurkami, w domu żyła zupełnie normalnie w grupie czterech kotów - nawet z Kropcią sypiały przytulone do siebie.
Podpisuję się pod tym co napisała mb. Nie wiemy jak koty będą zachowywały się w nowych warunkach, możemy tylko się domyślać. Sati zawsze była spokojna, wyciszona, wciskająca się w człowieka. Tytus, jak już wiecie przeszedł wiele, ale i też, od czasu gdy został definitywnie wyleczony, bardzo się zmienił. Na lepsze. Mnie widuje raz w tygodniu, a jestem już jego przyjaciółką. Czuję to. Od razu do mnie przybiega gdy wejdę. Nie reaguje tak na każdego, ale też i nie każdy się stara. Wiecie jak to jest z kotami.
Przykładem na zmianę zachowania domu jest też Teleskop/Misiak (jeszcze go nie pokazywałam). Teleskop ma ziarnino-włókniak na obu oczach po kk. Wygląda to jak dwa krwistoczerwone kalafiory. Nie widzi. W schronisku poruszał się ruchem modliszki, czy robota. W domu po kilku godzinach już rządził. Przez pierwsze godziny miził się, nie schodził z kolan, zasnął pełen szczęśliwości. Rano, gdy podawałam mu specyfiki wszelkiego rodzaju gwałtownie się odwrócił i... chciał mi wlać.
Rzecz jasna wszystko ma darowane. Kładę to na karb adaptacji, na dokładkę bez możliwości zobaczenia nowego otoczenia.
Bywa różnie.
Jeżeli koleżanka zażyczy sobie testy - zrobimy je, analiza krwi - proszę bardzo, transport - nie ma sprawy.
Oczywiście musi być godna zaufania. Muszę to wiedzieć.