Blanka śpi... w transporterku. Nasiusiane tam bo dostała furosemid, na pozbycie się wody z płuc, wytarłam co mogłam, ale póki co niech śpi. Aż się boję momentu kiedy będę ją musiała wypuścić. Klatki nie mam niestety :/ Wetka ma, ale tam są potrzebne, więc będziemy się starali być cały czas w domu. Na noc zamknę się z nią w pokoju i złożę deskę do prasowania, na której lubi spać. Myślicie, że skoki na łóżko mogą jej zaszkodzić? Może jeśli ją będzie bolało, to nie będzie za bardzo wariować. Ważne, żeby nie przesadzać z przeciwbólowymi, bo ból przecież ma swoje zadanie.
Już widać po niej, że ładnie oddycha, ale jeszcze długa droga przed nią. Dostałam dla niej zastrzyki i instrukcję leczenia, ale najtrudniejsze będzie chyba pilnowanie, żeby sama sobie nie zrobiła krzywdy.
Jeśli chodzi o koszt, to jest wysoki :/ ale rozumiem, opieka była fantastyczna. Kilku wetów się nią zajmowało. Osobny zespół od badań (chyba 4 osoby). Kicia miała zrobione 4 zdjęcia i usg (wszystko dostałam nawet na CD). Za to zapłaciłam 90 zł.
Przy operacji też było kilku wetów, którzy później konsultowali co podać po operacji. Główny lekarz na początku zapytał na ile byłam przygotowana... pierwsza cena to 700 zł. Później zdecydował się na 600 zł...zrozumiał sytuację

Łącznie z badaniami 690 zł. Na badania nie mam rachunku, ale za operację poprosiłam więc w wolnej chwili zamieszczę skan na wątku.
Będę bardzo wdzięczna za pomoc finansową. Przy moich obowiązkach w lecznicy, gdzie spędzam kilka godzin dziennie, nie mam nawet czasu zrobić bazarków :/
A i jeszcze dodam na koniec, że dziś w nocy Blanka tak pięknie się do mnie przytulała i obejmowała łapkami. Jest niesamowita. Jestem nastawiona na wyadoptowanie jej, ale chyba dużo łez mnie to będzie kosztowało.