Czesc wszystkim,
tak sledzę od dluzszego czasu Wasze wpisy dotyczace kotow. To jest wszystko bardzo przykre, ze jest tyle bezdomnych zwierzat. Dzisiaj dostalam linka na temat jakiegos psa, ktoremu ktos podpalil pysk-to po prostu makabra, brak slow na to bestialstwo..

Nie wiem co powinni zrobic takiemu czlowiekowi, ktory dopuszcza się czegos tak strasznego-chyba dokladnie to samo. Jak rozumiem problem bezdomnosci tych kotow jest przeogromny.. Ale uwazam ze samo karmienie i sterylki to jeszcze malo. Fakt, moze koty, ktore zyja na wsiach tez biegaja gdzie chca, ale tam im potencjalnie nic nie grozi-poluja sobie na myszy, chodza po jakis stodolach, a czasem mieszkają w domu.
wiem bo moja ciotka ma takie koty i wcale nie uwazam, ze maja gorzej. Ale tam sa bezpieczne-w zimie spia w domu w ganku. Ale dworce to najgorsze miejsce dla zwierzaka. Przeciez fundacje pomagaja jak znajdzie się jakis biedak z ulicy. To dlaczego tu tak nie mozna stopniowo ich wylapac i szukac domu..???To nie fair ze te sa skazane na wieczna bezdomnosc. Pewnie troche by to trwalo- szukanie domow dla tylu kotow.

Ale powiedzcie sami- to nie jest sprawiedliwe. Tu piszecie o jakis ruinach, ze nasrane-to jak one moga zyc normalnie, nie chorowac ??Przeciez to nieuniknione jest. Albo dlaczego tylko maluchy? A stary albo juz wyrosniety nie zasluguje na milosc?? Albo sie pomaga wszytskim stopniowo i rowno albo zadnemu. uwazam ze sterylka nie zalatwia sprawy. Owszem redukuje bezdomnosc-ale co ztymi biedakami, ktore tam zyja. Nikt nie da im szansy???/???
