agafia511 pisze:Witaj !
Dostalam info.na mejla o Twoim poscie.Jestes pierwsza osoba, ktora mnie zrozumiala.Ja chcialam oddac kota komus,kogo stac na leczenie,niestety nikt taki sie nie zglosil.Zglosilo sie za to kilka osob odsadzajacym mnie od czci i wiary jakby moim glownym celem bylo pozbawienie Dragona zycia....Na pocieszenie dodam,ze juz wtedy wyglada na to bylo za pozno....za pozno bylo od samego poczatku jak tylko kot trafil do naszej rodziny,ale wiem to dopiero teraz....
Dragon juz nie cierpi,odpoczywa w "Kocim niebie".Lekarz,ktory sie w koncu nad nim ulitowal powiedzial,ze szkoda,ze nie wczesniej.Biedna kocina miala przepalony caly przewod pokarmowy,nie bylo juz sposobu na uratowanie go.Nie chce teraz roztrzasac sprawy,ale jestem wiecej niz pewna,ze nieuczciwa hodowczyni wcisnela moim niedoswiadczonym dzieciom chorego kota.Byl swietnym reproduktorem wiec czemu sie go pozbyla wciskajac kit o wyjezdzie za granice i likwidacji hodowli...
To chyba jakaś nowa jednostka chorobowa?
Możesz napisać coś więcej?
Pozdrawiam.