PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie paź 02, 2011 20:20 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

bibellda pisze:To ja Agata:) Moja Bibcia ma się coraz lepiej, dziś byłam z nią u wetka i wyniki są baaardzo zadowalające. W poniedziałek ma jeszcze posiew i może uda nam się adoptować Beksę wcześniej. Ja już jestem w niej zakochana:))


Czekamy w środę na odwiedziny ;)

maryjane82

 
Posty: 216
Od: Nie paź 03, 2010 16:09
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie paź 02, 2011 22:58 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

Też byłam zdumiona porównaniem kociakow. Jest o połowę mniejszy od nich... A przecież wcinał ile tylko chciał, bo sucha karma zawsze w miskach jest. Fakt, że nie zawsze wbijał się do miski pierwszy, ale najeśc się najadał... I apetyt miał zawsze, czy to suche..czy mięsko,czy pucha. Mięsem objadał się do tego stopnia, że w pewnym momencie je kradł, siedział na nim i tylko warczał na pozostałe koty. Ale nie jadł, bo juz miejca nie mial.

O stopniu dzikosci...uprzedzalam. Mały potrafił podejśc do mnie, nawet wejsc mi na kolana - za smakołykiem do jedzenia. W czasie jedzenia moglam go poglaskac, ale wiazalo sie to z warczeniem na ogol. Zlapanie w recznik wiazalo sie z masakrycznym stresem... kot latal pod sufit prawie, dlatego wybralam metodę "na jedzenie". Wolniejsza, ale powoli tez przynoszącą efekty. Chociaz pozniej znalazlam taki mega wielki, puchaty recznik i w ten juz sie spokojniej lapalo.
BlueBerry z fascynacją patrzyl na pozostale koty wlazace mi na glowe, mruczace i szczesliwe. Mysle, ze troche mu to do myslenia dawalo. A moje jakby sie uparly i zmowily, zeby mu udowodnic, ze Duży nie jest grozny - takiego pokazu milosci dawno mi sie sprawialy, jak w ostatnich dniach.
Zastanawiam sie ciagle nad tym jego stanem. Jadl normalnie...wrecz nawet bardzo duzo. A za kazdym razem na jedzenie wrecz sie rzucal, jakby nie jadl tydzien... Moje łakomce to przy nim oaza spokoju. Ale odrobaczony był pierwszego dnia... Zreszta brzuszka wzdetego tez nie mial.
Najczesciej jadl u mnie serca drobiowe i Purinę Cat Chow. Przewinelo sie kilka tanich puszek, ale nie jako podstawa tylko dodatek do posilku...
Moze to stres? Ale z kotami moimi - tzn z dwojka najmniejszych - bawil sie dosc duzo. No i zestresowany chybaby tak blisko mnie nie podchodzil? A na ogol jak siedzialam przy kompie, maly siadal jakies dwa metry ode mnie..i PATRZYL. Patrzyl..duzymi literami, caly byl "patrzeniem". Czasami gapil sie i miauczał...Ale jak na niego wtedy spoglądałam, to tylko cos prychal pod nosem i znowu PATRZYŁ. Przy karmieniu latał między nogami razem z resztą.

Moze po prostu u mnie mial za duzo kotow, za duzo sie dzialo. I mial za duzo kryjowek? A mnie po kilkanascie godzin dziennie nie bylo na ogol.. No sama nie wiem :(

A przeciez Zając moja oswoila sie blyskawicznie...do stanu megamiziaka.

Ech mam nadzieje, ze teraz, gdy ma kogos, kto poswieci mu duzo uwagi...wszystko pojdzie szybko. Mam telefon do Iwony, wiec tez bede trzymac reke na pulsie...
Los zwierząt jest dla mnie ważniejszy niż strach przed ośmieszeniem. Los zwierząt jest nierozerwalnie związany z losem człowieka. E. Zola

KaleidoStar

 
Posty: 4126
Od: Nie mar 21, 2010 14:00
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Pon paź 03, 2011 6:53 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

popsi pisze: Poniżej link do fotek Ruska - wczoraj i dziś :) a także Faziego :)
https://picasaweb.google.com/misiek0109/FaziIRusek?authuser=0&feat=directlink


;-D ;-) dobre zdjęcia ;)) zwłaszcza to drzemiącego Faziego ;-)

maryjane82

 
Posty: 216
Od: Nie paź 03, 2010 16:09
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto paź 04, 2011 18:59 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

Edi...
Biedulek pojechał do lecznicy. Spędzi tam minimum 2 tygodnie.
Weterynarz nie potrzebował lampy, żeby stwierdzić, czy grzyb jest, czy go nie ma.
U Ediego ciężko byłoby tak naprawdę znaleźć na jego chudym łysym ciałku miejsce gdzie grzyba NIE MA.
Został więc w boksie, a mi serce prawie pękło ;(
Będę jeździć do niego do tej dalekiej Chylonii i odwiedzać póki nie wydobrzeje.

Tak wyglądał przez dwa dni mały szpitalik w łazience. Beksa oczywiście ciekawska...
Obrazek

maryjane82

 
Posty: 216
Od: Nie paź 03, 2010 16:09
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro paź 05, 2011 7:47 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

Marta,
prośba jak bedziesz u dr. Kasprzyka poproś o wpisywanie przy Tobie do zeszytu z datami co kocio ma podawane bedzie mi łatwiej robiś spis tymczasów z kliniki wraz z leczeniem oraz rozpiske do fv ze szczególami,
dziekuje
Maria (tzn mary4 lub maria_kania)
Obrazek

maria_kania

 
Posty: 9568
Od: Śro wrz 17, 2008 13:18
Lokalizacja: Gdynia Chylonia - Gdynia Cisowa

Post » Śro paź 05, 2011 21:48 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

Jako, że Edi w lecznicy, a mi już z 3 kotami w domu pusto jest, to "zamówiłam" kolejnego.
Poker71 niestety nie złapała buraska który miał do mnie trafić, ale menial wyciągnęła pięknego malca z lecznicy w Kosakowie i przywiozła go do mnie.
Kotek jest pingwinkiem i jest prześliczny ;) Ma taką fajną okrągłą główkę i oczka jak dwa paciorki.
Ma owrzodzenie na pyszczku spowodowane najprawdopodobniej uderzeniami w siatkę w boksie w lecznicy, ale już podleczony, mam nadzieję, że pyszczek szybko wróci do poprzedniego stanu.

No więc menial przyjechała... gadamy o tym zagrzybionym Edim i mówię do niej:
"Monika spójrz na Beksę, bo ja chyba mam już schizę grzybową i cos tu znalazłam na niej co wydaje mi się grzybem..." - powiedziałam to bez przekonania myśląc, że Monika zaraz mnie wyprostuje i powie, że panikuję, a ona na to, że jej też to na grzyba wygląda....!! ZAŁAMKA.
Przecież niemożliwe, żeby zaraziła się od Ediego z ciągu 2 dni?
Na prawym uchu jest taki szorstki strupek jakby... mały kawalątek... wymacałam go podczas wieczornych smyranek w łóżku...

Monika niechętnie, ale malca pingwinka mi zostawiła. Zamknęłam go w łazience ( i tak planowałam, żeby zawału nie dostał na widok trzech kotów latających po chacie, a teraz jest mus wręcz żeby od Beksy tego grzyba, co nie wiadomo, czy jest grzybem, nie złapał).
Umówiłysmy się, że jutro pojadę z Beksą do Kasprzyka, żeby orzekł, czy grzyb czy nie... ewentualnie od razu ją zaszczepię... a Monika obiecała lek do smarowania mi dać.
Tylko, że ja Beksy nie zostawię w lecznicy, zabieram ją do domu... trudno, najwyżej będę ją w sypialni izolować... no co za jakiś pech!

Potem zrobię drugi kurs z moimi rezydentami na szczepienie...

BOSZSZ.... żeby to tylko nie był grzyb!! Skąd ona by go zresztą wzięła? Przecież jest w domu od prawie 2 m-cy, nie wychodzi, nie ma kontaktu z innymi kotami (ostatnio tylko z niebieskimi, ale one grzyba nie miały...). No i co za zbieg okoliczności, że akurat teraz? A może ona go już wcześniej miała, tylko tego nie zauważyłam??

Malucha będę musiała wtedy odwieźć do magradz...
Ostatnio edytowano Czw paź 06, 2011 6:59 przez maryjane82, łącznie edytowano 1 raz

maryjane82

 
Posty: 216
Od: Nie paź 03, 2010 16:09
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro paź 05, 2011 23:51 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

Udało mi się jakoś błyskawicznie wyadoptować maluchy, Balbinka jest już w nowym domku, a Julka zaklepana, umowę podpisujemy jutro, więc mam wolną chatę, spokojnie będę mogła wziąć malucha :)
Obrazek Felek [*] 03.08.2011 Przepraszam mój malutki

Obrazek

magradz

 
Posty: 622
Od: Wto mar 27, 2007 1:07
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw paź 06, 2011 18:37 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

no to oficjalnie mam w domu grzyba. Beksa została obejrzana i od razu zaszczepiona.
Jutro idę na szczepienie z rezydentami ;(
PŁAKAĆ MI SIĘ CHCE!!! TAK DOBRZE BYŁO PRZECIEŻ! Beksa miała już pójść do adopcji ;(
A teraz jestem na miesiąc wyautowana z tymczasowania dopóki grzyb nie pójdzie won.

Małego Paciorka, którego wczoraj menial przywiozła musiałam oddać do Gosi magradz ;(
Byłam z nim też u weta, żeby obejrzał tę ranę na nosie. Całe szczęście to nic poważnego. Bez zapalenia, bez ropy.
Ostatnio edytowano Czw paź 20, 2011 17:42 przez maryjane82, łącznie edytowano 1 raz

maryjane82

 
Posty: 216
Od: Nie paź 03, 2010 16:09
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw paź 06, 2011 19:49 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

Nie martw się. Grzyb to straszne paskudztwo to fakt, ale prawie każda z nas już to przechodziła, większość nawet kilkakrotnie.

Pamiętam, że jak pierwszy raz w życiu miałam kota z grzybem, naczytałam się w interencie na ten temat i wniosek z tego czytania był taki, że najlepiej to spalić chatę razem z zawartością aby pozbyć się grzyba :mrgreen: byłam przerażona, już maiłam wizję wszystkich moich kotów łysych i mnie cała w zmianach grzybiczych.

A tak naprawdę nie jest tak źle, szczepic warto, smarować czymś na grzyba zmiany u kotów i ew. u siebie (lamisilat, fungiderm, imaverol ...), nie myj rąk ciągle bo wyjaławiasz naturalną florę bakteryjną co ułatwia zarażenie (nie bez powodu osoby pracujące dużo z detergentami , na zmywaku, czy przy sprzątaniu są bardziej narażona na grzybice skórne).

Wspomagająco na leczenie grzyba działa słońce, do jedzenia kotom można dodawać odrobinę oliwy z oliwek lub tranu lub specjalnego płynu z kwasami omega, poprawia kondycję skóry i sierści co pomaga zwalczyc grzyba lub się nim nie zarazić.

Trzymaj się :ok: Tyle Cię mogę pocieszyć, wstawię Ci zaraz zdjęcia jak mój Jasio maił cały łeb łysy od grzybicy a teraz piękny czarny aksamitny kot.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw paź 06, 2011 20:33 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

zapraszam do głosowania w ankiecie!!! trochę kasy do zdobycia!!
viewtopic.php?f=1&t=133887

maryjane82

 
Posty: 216
Od: Nie paź 03, 2010 16:09
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw paź 06, 2011 20:58 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

Witam. Powiem, tak jak Monika: Nie martw się, bo to nic strasznego. Ostatniej jesieni, dorosła tymczaska, przyniosła grzyba do mojego domu. A sama nie miała wtedy jeszcze żadnych objawów. Dwie moje rezydentki, wypasione i dorosłe kocice, zaraziły się. Obie miały małe, okrągłe, wypukłe i szorstkie strupki na uszach, które się goiły, odpadały i wyskakiwały w innym miejscu uszu, a czasem na brodzie. Zauważalne tylko przy bardzo dokładnym głaskaniu ;) Najpierw zaszczepiłam tymczaskę, ale ponieważ szczepionka nie zadziałała, więc nie szczepiłam rezydentek. Ta najbardziej popularna szczepionka jest tylko na jeden gatunek grzyba, ten najpopularniejszy, ale nie ma gwarancji, że się na niego trafiło. Szczepionka kosztuje 40PLN i trzeba ją powtórzyć po 2 tygodniach - to całkiem spory wydatek, jeśli chce się szczepić cały dom ;) Poza tym jest bolesna, robi się zastrzyki domięśniowe w tylne łapy. Ja zaszczepiłam 3 ówczesne tymczasy, bo to wydało mi się wówczas absolutnie konieczne, a rezydentki zostawiłam w spokoju. I u mnie przebiegało to tak, że tymczasom szczepionka nie pomogła i wyleczyłam je dopiero kuracją z tabletek Orungal, a rezydentkom grzybica po około miesiącu sama przeszła, tzn. organizm sam ją zwalczył. I bądź tu mądry... ;)
Pierwszy strupek u Beksy mógł wyskoczyć, bo dla jej młodziutkiego organizmu, żyjącego w bezpiecznych, domowych warunkach, zetknięcie się z grzybem, to był szok. Koteczka jest zdrowiutka i w dobrej formie, więc organizm szybko sobie z tym poradzi.
Obrazek

doro27

 
Posty: 112
Od: Śro cze 15, 2011 15:34
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw paź 06, 2011 23:16 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

Marta, Beksa nie ma dużej tej zmiany. Nie martw sie. Bedzie ok. Natomiast widziałam dziś Edka w lecznicy u Jacka- od początku zajmowania się kotami nie widziałam takiego grzyba. Cały niemalże jest łysy. W zeszłym roku moja Fibka tymczaska miała takiego grzyba, ze Wet nie dawał jej szans. Udało się, po bardzo długim leczeniu. Przetrwała.
Edek moze mieć grzybice narzadowa, jest tak zawalony. Ale je i wyglada na ozywionego. Nawet Jacek stwierdził, ze z mety po ogledzinach Edka, poszło smarowanie rak masciami przeciw grzybowi. Ze tez ten Wet w Sopocie nie uprzedził tych ludzi leczacych go wstępnie, ze kociak ma grzyba. W historii leczenia jak wspominal Jacek nie było odniesienia do niczego coby wskazywało na próby leczenia grzybicy. Dziwne.

menial

Avatar użytkownika
 
Posty: 297
Od: Czw lis 12, 2009 22:15

Post » Pt paź 07, 2011 6:51 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

napisałam maila do znalazcy kotka z ostrzeżeniem o grzybie i sugerowałam dezynfekcję mieszkania.

maryjane82

 
Posty: 216
Od: Nie paź 03, 2010 16:09
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt paź 07, 2011 8:52 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

mpacz78 pisze:Nie martw się. Grzyb to straszne paskudztwo to fakt, ale prawie każda z nas już to przechodziła, większość nawet kilkakrotnie.

Pamiętam, że jak pierwszy raz w życiu miałam kota z grzybem, naczytałam się w interencie na ten temat i wniosek z tego czytania był taki, że najlepiej to spalić chatę razem z zawartością aby pozbyć się grzyba :mrgreen: byłam przerażona, już maiłam wizję wszystkich moich kotów łysych i mnie cała w zmianach grzybiczych.

A tak naprawdę nie jest tak źle, szczepic warto, smarować czymś na grzyba zmiany u kotów i ew. u siebie (lamisilat, fungiderm, imaverol ...), nie myj rąk ciągle bo wyjaławiasz naturalną florę bakteryjną co ułatwia zarażenie (nie bez powodu osoby pracujące dużo z detergentami , na zmywaku, czy przy sprzątaniu są bardziej narażona na grzybice skórne).

Wspomagająco na leczenie grzyba działa słońce, do jedzenia kotom można dodawać odrobinę oliwy z oliwek lub tranu lub specjalnego płynu z kwasami omega, poprawia kondycję skóry i sierści co pomaga zwalczyc grzyba lub się nim nie zarazić.

Trzymaj się :ok: Tyle Cię mogę pocieszyć, wstawię Ci zaraz zdjęcia jak mój Jasio maił cały łeb łysy od grzybicy a teraz piękny czarny aksamitny kot.


Mam podobne wspomniania. Nasze pierwsze tymczasy ze schroniska przyniosły nam w prezencie grzybka, co najśmeiszniejsze same go nie miały. Ja po wizycie u dermatologa pozbyłam sie grzybka w jakieś dwa tygodnie, Adamowi zajęło to nieco dłużej, ale nigdy później (a to ze 4 lata temu było) grzyb do nas nie wrócił. Kocie kocyki tylko wyprałam, nic nie wyrzucałam.
Obrazek Obrazek

soso

 
Posty: 851
Od: Śro lis 26, 2008 7:38
Lokalizacja: Trójmiasto

Post » Pt paź 07, 2011 9:53 Re: PKDT - DT u maryjane82 - moje i nie moje sierściuchy ;)

menial pisze:Marta, Beksa nie ma dużej tej zmiany. Nie martw sie. Bedzie ok. Natomiast widziałam dziś Edka w lecznicy u Jacka- od początku zajmowania się kotami nie widziałam takiego grzyba. Cały niemalże jest łysy. W zeszłym roku moja Fibka tymczaska miała takiego grzyba, ze Wet nie dawał jej szans. Udało się, po bardzo długim leczeniu. Przetrwała.
Edek moze mieć grzybice narzadowa, jest tak zawalony. Ale je i wyglada na ozywionego. Nawet Jacek stwierdził, ze z mety po ogledzinach Edka, poszło smarowanie rak masciami przeciw grzybowi. Ze tez ten Wet w Sopocie nie uprzedził tych ludzi leczacych go wstępnie, ze kociak ma grzyba. W historii leczenia jak wspominal Jacek nie było odniesienia do niczego coby wskazywało na próby leczenia grzybicy. Dziwne.

nie ma tu nic dziwnego, kot byl w lecznicy w sopocie prze3 albo 4 dni, w tym czasie intesywnie ratowano mu zycie zpowodu potwornej infekcji, karmiono ze strzykawki convalescencem, a sam kociaczek zjadł coś dopiero we środe ( trafił w niedizlę) we czwatek lub piątek został zabrany do domu przez tych Państwa ktorzy go do lecnzicy przyniesli z ulicy, ja kotka widziałam we środę i owszem wygladał źle ale nie był łysy. napewno jego sierść i skóra tez były oglądane ale pierwsze dni były ratunkowe żeby wogóle ruszył. więc nie oceniaj proszę ...

Mamrot

 
Posty: 2549
Od: Pon wrz 21, 2009 12:38

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości