Jako, że Edi w lecznicy, a mi już z 3 kotami w domu pusto jest, to "zamówiłam" kolejnego.
Poker71 niestety nie złapała buraska który miał do mnie trafić, ale menial wyciągnęła pięknego malca z lecznicy w Kosakowie i przywiozła go do mnie.
Kotek jest pingwinkiem i jest prześliczny

Ma taką fajną okrągłą główkę i oczka jak dwa paciorki.
Ma owrzodzenie na pyszczku spowodowane najprawdopodobniej uderzeniami w siatkę w boksie w lecznicy, ale już podleczony, mam nadzieję, że pyszczek szybko wróci do poprzedniego stanu.
No więc menial przyjechała... gadamy o tym zagrzybionym Edim i mówię do niej:
"Monika spójrz na Beksę, bo ja chyba mam już schizę grzybową i cos tu znalazłam na niej co wydaje mi się grzybem..." - powiedziałam to bez przekonania myśląc, że Monika zaraz mnie wyprostuje i powie, że panikuję, a ona na to, że jej też to na grzyba wygląda....!! ZAŁAMKA.
Przecież niemożliwe, żeby zaraziła się od Ediego z ciągu 2 dni?
Na prawym uchu jest taki szorstki strupek jakby... mały kawalątek... wymacałam go podczas wieczornych smyranek w łóżku...
Monika niechętnie, ale malca pingwinka mi zostawiła. Zamknęłam go w łazience ( i tak planowałam, żeby zawału nie dostał na widok trzech kotów latających po chacie, a teraz jest mus wręcz żeby od Beksy tego grzyba, co nie wiadomo, czy jest grzybem, nie złapał).
Umówiłysmy się, że jutro pojadę z Beksą do Kasprzyka, żeby orzekł, czy grzyb czy nie... ewentualnie od razu ją zaszczepię... a Monika obiecała lek do smarowania mi dać.
Tylko, że ja Beksy nie zostawię w lecznicy, zabieram ją do domu... trudno, najwyżej będę ją w sypialni izolować... no co za jakiś pech!
Potem zrobię drugi kurs z moimi rezydentami na szczepienie...
BOSZSZ.... żeby to tylko nie był grzyb!! Skąd ona by go zresztą wzięła? Przecież jest w domu od prawie 2 m-cy, nie wychodzi, nie ma kontaktu z innymi kotami (ostatnio tylko z niebieskimi, ale one grzyba nie miały...). No i co za zbieg okoliczności, że akurat teraz? A może ona go już wcześniej miała, tylko tego nie zauważyłam??
Malucha będę musiała wtedy odwieźć do magradz...