Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro sie 04, 2010 18:52 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

Duszku dzięki za kropelkę wiadomości :)

czekam teraz na relację nieco szerszą Georg-inii.

Biedny Marcelek......
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 04, 2010 19:16 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

czekam sobie też
:ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 04, 2010 19:52 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

Za 4 dni wyjeżdżamy, zabieramy nasze koty i Leę na wieś, nie mogłabym zabrać Marcelka ze sobą, z kilku różnych powodów. Jedyne możliwe miejsce, gdzie mogłam go umieścić na ten czas, to klatka w hoteliku dla dziczków-rekonwalescentów po sterylkach, w piwnicy u Wiedźmoandorek. Spróbujcie sobie wyobrazić taką perspektywę dla kanapowca :( Wiedźma, Andorka, dzięki wielkie za ofertę pomocy :love:

Biedny mały, zsikany ze strachu już w transporterze :( W klatce w lecznicy, wciśnięty w tylną ścianę, jak pisała Duszek, nie reagujący na nic, z zupełnie pustymi oczyma.

W poniedziałek, zaraz po informacji od Andorki i pw od Mokkuni, do Centrum zadzwonił pewien Pan. Pan szukał kota, dorosłego, wykastrowanego. Ania CoolCaty :love: "oddała" mi ten dom właśnie dla Marcelka, rozmawiałam z Panem w poniedziałek dwa razy, umówiłam się na dziś, Pan przyjechał... Tak więc godzinę po oddaniu go - Marcelek pojechał do nowego domku. Mam nadzieję, że zaufa znowu ludziom, że przyzwyczai się do nowych opiekunów, że znalazł dom już na zawsze.

Nie powinnam właściwie tego pisać, bo można z tego wysnuć wnioski, że oddać kota to żaden problem, że "ktoś" się nim zajmie i znajdzie mu dom, ale - strasznie przykro mi to stwierdzić - po spotkaniu z Ang3l w Centrum, wątpię by miała ona jakiekolwiek wyrzuty sumienia, czytając, że Marcel od dziś mieszka w piwnicy, zamknięty w klatce, z dochodzącą dwa razy dziennie Wiedźmą. Żadnych łez, żadnego "przykro mi", żadnych emocji, nic. Szczepienia w książeczce - tylko te, które ja sama kotu zrobiłam, odrobaczenia - podobnie, wszystko z 2008 roku :( Mogę mieć pretensje tylko do siebie, sama oddałam tam kota...
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 04, 2010 20:21 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

smutne bardzo :(
ale dobrze się stało :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 04, 2010 20:31 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

Ja napiszę tylko, że to jest naprawdę cud, że Marcelek jest w nowym domu... Nieczęsto się takie sytuacje zdarzają niestety...
A nowy domek Marcelka robił naprawdę bardzo dobre wrażenie.
Powinien mieć kotuś dobrze :ok:
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23790
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 04, 2010 22:55 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

Ktoś chyba powinien zmienić nick... na D3vil :evil:
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sie 05, 2010 7:05 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

Georg-inia pisze:Nie powinnam właściwie tego pisać, bo można z tego wysnuć wnioski, że oddać kota to żaden problem, że "ktoś" się nim zajmie i znajdzie mu dom, ale - strasznie przykro mi to stwierdzić - po spotkaniu z Ang3l w Centrum, wątpię by miała ona jakiekolwiek wyrzuty sumienia, czytając, że Marcel od dziś mieszka w piwnicy, zamknięty w klatce, z dochodzącą dwa razy dziennie Wiedźmą. Żadnych łez, żadnego "przykro mi", żadnych emocji, nic. Szczepienia w książeczce - tylko te, które ja sama kotu zrobiłam, odrobaczenia - podobnie, wszystko z 2008 roku :( Mogę mieć pretensje tylko do siebie, sama oddałam tam kota...
brak mi słów :cry:.
Bardzo się cieszę, że Marcelek nie musiał siedzieć samiutki w tej klatce. Że uśmiechnął się do niego los. Georg-inio - czy jest szansa na jakieś wieści od pana w ciągu najbliższych, jak się kotuś aklimatyzuje? Marcelku kochany, niech Ci świat lepszym będzie. Oby tym razem był to Prawdziwy Dom, Na Zawsze...
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 05, 2010 7:41 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

Inga, nie miej do siebie żalu, nikt nie jest w stanie poznać podczas rozmowy adopcyjnej drugiej strony na wylot i zapewnić wydawanemu kotu w 100% dobrego domu.
Wydawałoby się, że osoba dorosła, jeszcze taka posiadająca dziecko, powinna być wzorem, być osobą odpowiedzialną i dającą nienaganny przykład. W tym przypadku - nic bardziej mylnego :(
Najważniejsze, że Marcelek uratowany, że dostał kolejną szansę i mam nadzieję, że to już będzie jego miejsce na ziemi na zawsze.

Inguś, a Ang3l moim zdaniem należy wpisać na czarną listę. Choćby dlatego, że nie zapewniła kotu szczepień i odrobaczeń do których była zobowiązana zgodnie z umową adopcyjną :(

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Czw sie 05, 2010 7:56 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

to bardzo, bardzo przykre gdy dla kogoś uczucia bądź co bądź przyjaciela, a wręcz członka rodziny nie są w ogóle ważne. że nie jest ważne gdzie on trafi, co się z nim będzie działo.
Co za różnica czy to kot, pies czy człowiek????
Jestem zdania, że to co dajemy do nas powraca. W takich sytuacjach chciałabym by opiekun kiedyś poczuł, co znaczy być już niechcianym i niepotrzebnym......
bo niby skąd bierze się tyle starszych ludzi w domach starców....? właśnie stąd.....
Ang3l......oby Wasze dzieci miały dla Was więcej serca na starość niż Wy mieliście dla tego zwierzęcia.
:evil:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 05, 2010 8:56 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

Georg-inia pisze: Biedny mały, zsikany ze strachu już w transporterze :( W klatce w lecznicy, wciśnięty w tylną ścianę, jak pisała Duszek, nie reagujący na nic, z zupełnie pustymi oczyma.

Cisną mi się różne słowa ............ :evil:
Jak tacy ludzie mają uczyć własne dzieci wrażliwości, współodczuwania innych istot żywych, miłości nie tylko do siebie samego :?: :|
Georg-inia pisze: Żadnych łez, żadnego "przykro mi", żadnych emocji, nic. Szczepienia w książeczce - tylko te, które ja sama kotu zrobiłam, odrobaczenia - podobnie, wszystko z 2008 roku :( Mogę mieć pretensje tylko do siebie, sama oddałam tam kota...

Inga, nie mogłaś wiedzieć. Nie jesteś wróżką ...
Jak dla mnie - na czarną listę.
Georg-inia pisze:Tak więc godzinę po oddaniu go - Marcelek pojechał do nowego domku. Mam nadzieję, że zaufa znowu ludziom, że przyzwyczai się do nowych opiekunów, że znalazł dom już na zawsze.

Żeby już było dobrze :ok: :ok: :ok: :ok:
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Czw sie 05, 2010 9:13 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

mokkunia pisze:Inga, nie miej do siebie żalu, nikt nie jest w stanie poznać podczas rozmowy adopcyjnej drugiej strony na wylot i zapewnić wydawanemu kotu w 100% dobrego domu.
Wydawałoby się, że osoba dorosła, jeszcze taka posiadająca dziecko, powinna być wzorem, być osobą odpowiedzialną i dającą nienaganny przykład. W tym przypadku - nic bardziej mylnego :(
Najważniejsze, że Marcelek uratowany, że dostał kolejną szansę i mam nadzieję, że to już będzie jego miejsce na ziemi na zawsze.

Inguś, a Ang3l moim zdaniem należy wpisać na czarną listę. Choćby dlatego, że nie zapewniła kotu szczepień i odrobaczeń do których była zobowiązana zgodnie z umową adopcyjną :(
popieram podwójnie!
Obrazek
Obrazek Obrazek

boniantos

Avatar użytkownika
 
Posty: 4648
Od: Śro lut 18, 2009 15:16
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 05, 2010 10:17 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

Ang3l pisze:Niestety po kilku miesiącach walki z temperaturami, i wysypkami okazało się że syn ma silną alergię na marcelka. Cały czas jest na lekach przeciwhistaminowych i antyalergicznych ponieważ jak raz odstawiliśmy to 39stopni gorączki i wysypka na całe ciało

Weszłam do netu ...tak na chwilkę ... i na pierwszej napotkanej stronie o alergii:
Objawy alergii na zwierzęta, to najczęściej zawienie oczu, wodnisty katar z nosa nudności. Najskuteczniejszym sposobem walki z tym rodzajem alergii jest, niestety, pozbycie się zwierzęcia z domu. Wiadomo jednak, że nie jest to łatwa decyzja. Jeśli dziecko nie może rozstac się ze swoim ulubionym kotkiem - należy go często kapac, bo szampony (dla zwierzat) powoduja zmniejszenie ilości alergenow w sierści.

I jeszcze jedno miejsce:
Przy niezbyt uciążliwych dolegliwościach alergicznych i w przypadku silnej więzi psychicznej między zwierzęciem a człowiekiem, można podjąć mniej radykalne formy eliminowania alergenu. Być może wystarczą kąpiele zwierzęcia, używanie środków neutralizujących alergeny włosia i naskórków zwierząt. Takie specjalistyczne preparaty (aerozole, płyny) stosuje się na dywany, tapicerowane meble, zasłony raz na 6-9 miesięcy, dzięki czemu znacznie zmniejsza się obecność roztoczy i alergenów w otoczeniu.


A wysypka świadczy o alergii kontaktowej (np. nikiel, proszek do prania) lub pokarmowej.

Ja tylko tak ... na przyszłość :roll: :twisted:
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Czw sie 05, 2010 10:31 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

A ja tak na zakończenie...

Georg-inia pisze:Był sobie kociak. Mały, prawie cały biały, dzikusek. Siedział w schroniskowej klatce. Ludzie przychodzili, zachwycali się, że ładny, że puchaty. Wolontariuszka otwierała klatkę i... phyyy, phyyy, phyy...
no i ludzie odchodzili, a mały Pionokio, jak został roboczo nazwany, siedział dalej w klatce. Cały długi miesiąc. Czyli jedną czwartą swojego życia. A przecież powinien się bawić, szaleć, rozrabiać. To zdjęcie zrobiła mu Sis. Widać jaki jest smutny :(
Obrazek

Kiedy myślałam o nim, do głowy przychodziła mi jedna myśl: Marcel całe życie spędzi w schronisku. Rośnie, nie jest już maleńki, ciągle prycha, kładzie uszka po sobie, wyrywa się, kto zechce takiego kota...

Pinokio vel Marcel dalej siedzi w klateczce, tyle że w naszej sypialni. Na razie jeszcze nie jadł, nie korzystał z kuwetki, nie licząc siusiu, które zrobił w transporterku. Ma chore oczka, dostał od kochanej CoolCaty kropelki, mamy obserwować, czy nie będzie kichał, albo jeszcze coś gorszego :strach:
Godzinę temu usiadłam na kanapie, z nim na kolanach... siedzieliśmy sobie, oglądając film w telewizji. Myślałam, że mam omamy: Marcel mruczał :) głośno, basem, jak na kota przystało :) po chwili zasnął. Kiedy sen był głębszy, mały wyciągnął łapki, wtulając się w moją bluzę. I to ma być dzikidziki kot? :)

boję się nadal tego "oswajania", ale ta chwilka mruczenia jest warta ryzyka, prawda? :)

PS. Jak tylko naładują się baterie, będą foty "dzikiego kota" :)


CoolCaty pisze:Marcel jest cuuudny. Widziałam już dużo kotów, ale żaden nie miał takich słodkich usteczek. Naprawdę! On ma boskie różowiutkie usteczka, które wyginał w podkówke, kiedy znęcałam się nad nim w gabinecie.
Oczka ma biedniutkie, ale powinny się ładnie podgoić po serii kropelek.
Bardzo piekniasty jest!
Inga, jesteś
:king: . Wspaniale, że dałaś mu szansę. Ja myślę, ze on w domu tymczasowym u Ciebie, otoczony troską i miłością szybciutko stanie się wielkim pieszczochem.


Duszek686 pisze:Dziś widziałam Marcelka :D
Został dostarczony Indze do Siedla...
Piękny kotek :P
Wystraszone biedactwo na maxa :(
Siedział w lecznicy w szpitaliku wtulony w ścianę... Jakby mógł - to by najchętniej się w tą scianę wcisnął :(
Bardzo zestresowany...
Ale...
Georginia napisze więcej...
Myślę, że teraz kotuś jest w znacznie lepszym stanie :wink:


Georg-inia pisze:Biedny mały, zsikany ze strachu już w transporterze :( W klatce w lecznicy, wciśnięty w tylną ścianę, jak pisała Duszek, nie reagujący na nic, z zupełnie pustymi oczyma.

W poniedziałek, zaraz po informacji od Andorki i pw od Mokkuni, do Centrum zadzwonił pewien Pan. Pan szukał kota, dorosłego, wykastrowanego. Ania CoolCaty :love: "oddała" mi ten dom właśnie dla Marcelka, rozmawiałam z Panem w poniedziałek dwa razy, umówiłam się na dziś, Pan przyjechał... Tak więc godzinę po oddaniu go - Marcelek pojechał do nowego domku. Mam nadzieję, że zaufa znowu ludziom, że przyzwyczai się do nowych opiekunów, że znalazł dom już na zawsze.

Mogę mieć pretensje tylko do siebie, sama oddałam tam kota...


Duszek686 pisze:Ja napiszę tylko, że to jest naprawdę cud, że Marcelek jest w nowym domu... Nieczęsto się takie sytuacje zdarzają niestety...
A nowy domek Marcelka robił naprawdę bardzo dobre wrażenie.
Powinien mieć kotuś dobrze :ok:


Amen. Niech w końcu to udręczone kocie ma swój raj na ziemi, swojego bliskiego człowieka. Wszystkie opisy od poczatku do końca rozwalają.. M. in. opis CC dotyczący usteczek Marcelka.. Sama słodycz.. Inne - powodują ból, kiedy myśli się o przestraszonym stworzeniu..
Inga - nie możesz mieć do siebie pretensji. Nie jesteś rentgenem. Gdybyś wiedziała, że się przewrócisz...
Możemy tylko liczyć w życiu na dobroć i uczciwość ludzką. Aż tyle i tylko tyle.
Jestem szczęśliwa, że Marcyś znalazł domek. I całą duszą będę się modliła, żeby już nikt nigdy go nie porzucił i nie skrzywdził.

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sie 05, 2010 11:00 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

Cieszę się bardzo, że tak się sprawa skończyła, myśmy miały dla niego do zaoferowania tylko klatkę i jakoś nie potrafiłam wyobrazić sobie wychuchanego (jak się okazuje nie tak zupełnie do końca :evil: ) domowego pieszczocha zamkniętego w niej na 2 tyg.Tym bardziej po opisie jego przerażenia w lecznicy.

Pewnie zaraz ktos zapyta, czemu nam nie żal innych oswojonych kotów, które tam czasami trzymamy?

Już odpowiadam - wszystkie te koty trafiają do nas z ulicy, jeśli nawet miały wcześniej dom, to przeszły przez horror życia "na wolości" i sucha klatka z pełną miseczką, czystą kuwetką w ciepłym pomieszczeniu, to dla nich wybawienie.

Kto jest w stanie wyobrazić sobie swojego domowego pupila zamkniętego w ramach "wczasów" w klatce metr na półtora?

Chyba tylko takie osoby, jak ta, która oddała Marcelka.

Kocie bądź szczęśliwy w nowym domu już na zawsze
Obrazek

andorka

 
Posty: 13770
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Czw sie 05, 2010 12:55 Re: Marcelek Precelek kotek o malinowym usmiechu Łódź

może czasem zastanowicie się, czy wiecie wszystko, czy tylko małą część przekazaną przez jedną osobę... czyli bardzo subiektywnie. znam marcelka. często odwiedzałam go w domku, w którym przebywał od 2008 roku. jestem znajomą "tej dużej". i wiem więcej, niż wy. potrafię ocenić to obiektywnie. marcelek był ukochanym, uwielbianym kotkiem, wiecznie na kolanach. ogromny łobuziak, wszędzie było go pełno. miał dom, który go kochał. w ubiegłym roku pojawiło się w rodzinie dziecko. nic nie wskazywało na to, że kiedyś, niebawem trzeba będzie podejmować decyzje, które są bolesne dla wszystkich. gdy dziecko skończyło 6 miesięcy dostało temperaturę. po 6 miesiącach dziecko trafiło do szpitala na 3 tygodnie (permanentnie wysoka temperatura i trudności w oddychaniu, a poza tym częste zapalenia płuc). po tygodniu w szpitalu temperatura zaczęła spadać. wykluczono wszystko, poza silną alergią na sierść kota. po powrocie do domu temperatura znów wzrosła. rodzice i lekarze byli bezradni. ponieważ nie przyjmowali jeszcze do wiadomości, że marcelek będzie musiał odejść, odseparowali chłopców od siebie. marcelek zamieszkał w przedpokoju (częściowo u dziadka). chłopcy przestali się widywać. marcelek stracił radość życia, a synek "dużej" nadal miał temperaturę i trudności w oddychaniu. lekarze upierali się, że marcelek musi odejść. była jednak nadzieja, że kotka zabierze dziadek, który też go pokochał. jednak właściciele, którzy wynajęli mu mieszkanie nie wyrazili zgody na zamieszkanie z kotkiem. dom dla marcelka był pilnie poszukiwany. próbę adopcji podjęła też mama "dużej", która sama ma dwa koty. nie dało się. marcel walczył zaciekle z jednym z nich. może był zazdrosny? w poszukiwania nowego domku włączyli się wszyscy znajomi. wreszcie przyszło nam na myśl, że osoba, która ma doświadczenie w szukaniu nowych domków, którą marcelek zna i dobrze pamięta na pewno znajdzie mu coś więcej, niż tylko schronienie. i tak marcelek trafił tutaj. bardzo cieszymy się, że ma już nowy domek, jednak boli mnie to, jak oceniłyście drugiego człowieka. marcelek był odrobaczony w ubiegłym roku (sama z nim byłam, bo "duża" nie miała z kim zostawić dziecka), nie był szczepiony, bo lekarz stwierdził, że skoro kot nie wychodzi, to nie ma sensu obciążać jego chorego serduszka:( cóż, dlaczego miałyśmy mu nie wierzyć. a smutek. nie każdy człowiek potrafi okazywać przy innych, tak otwarcie, czy teatralnie. wiele nocy zostało przez "dużą" przepłakane, i wiele jeszcze będzie. a wy nie musicie tego widzieć. może długo to opisałam, ale nie potrafię patrzeć, jak szybko wydałyście na kogoś wyrok. i jakie jesteście z tego zadowolone. gratulacje!
p.s. i tak kochamy marcelka, i tego żadna z was nie może nam zabronić.

katevonc

 
Posty: 1
Od: Czw sie 05, 2010 12:25

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 57 gości