edi86 pisze:@ agabor Twoja bezczelnośc i chamstwo nie znają granic. Zal Ci mojego psa? A mi żal tak płytkiej i ograniczonej osoby, która sama mądrzac się upomina mnie. Przeciez nie zabiłam kota, nie wurzuciłam na ulice tylko oddałam komuś, kto ma wieksza cierpliwośc i zaplecze finansowe na odnawianie co rusz szkod wyrządzonych przez kotai na ewentualne leczenie oile zajdzie taka potrzeba. Puki moja mama zyła to jakoś dawało rade utrzymać wszystko w granicach przyzwoitosci, ale kiedy zmarła niestety nie byłam w stanie odmowić samej sobie jedzenia by reperowac po raz 10 drzwi. Po czym wnioskujesz, ze nie kocham zwierzaków? Po tym, ze nie zatrzymałam kota swoim własnym kosztem? Skoro Ty wolałabys gnić w brudzie i smrodzie ale z kotem u boku to prosze bardzo, niestety nie kazdy jest takim samarytaninem jak Ty by swoje własne życie i zdrowie poświecać zwierzeciu. Pozatym coscie sie tak przyczepili do tego, że tamten kot był chory? Ja go miałam, ja z nim chodziłam na szczepienia, obcinanie pazurów, do weterynarza na kontrole to chyba lepiej wiem czy był chory czy nie.
I jeszcze raz powtarzam, że porownywanie wlasnego dziecka do zwierzecia jest żałosne i nie na miejscu, bo to chyba logiczne, że wlasnego dzieciaka nie oddam?? Troche mi żal takich ludzi, ktorzy przywolują juz naprawde smieszne argumenty w rozmowie tylko po to aby wytknąc komuś błąd bądź pokazac, że to własnie JA mam racje.
I czy ja cokolwiek chcę tu przez Wami usprawiedliwiać?Nie wydaje mi się. Pisze jaka była sytuacja i dlaczego oddałam kota a oskarżacie mnie tu o jakąs zbrodnię na zwierzaku.. Chryste, obled i brak zdrowego rozsądku u niektorych wylewa się az tutaj.
Niektórym radzę poskromic swoje gorzkie żale i wczuć się w sytuację drugiej osoby a nie oskarżac na podstawie swoich widzi mi się a w dodatku czytac między wierszami, bo tekst, że oddam psa bo mnie nie stac na leczenie napewno takim wyrwanym z kontekstu zdaniem jest bo nigdzie nie pisałam, że ktores z moich zwierząt będac chore zostało oddanym, moja sytuacja się poprawila i stac mnie na utrzymanie i siebie i psa, bez jakich kolwiek wyrzeczen.
Dziękuję za bezczelność i chamstwo

Twoje wypowiedzi na tym wątku są bardzo agresywne, jakbyś nie zauważyła.
Nie usprawiedliwiaj się przed całym światem, że oddałaś kota. Masz wyrzuty sumienia - Twoja sprawa. Nie zrobiłaś wszystkiego, co można było zrobić w tej sytuacji. Śmieszą mnie wypowiedzi takie, jak Twoje, że kot "był złośliwy". Twój kot, nawet jeżeli był zdrowy (pytanie - zrobiłaś mu wszystkie badania? Np. pod kątem nadczynności tarczycy, chorób nerek itp.?), to miał problemy behawioralne - takie też się leczy, zajmują się tym zoopsycholodzy. Dopiero po stwierdzeniu, że kotu będzie lepiej np. w domu samotnej osoby albo z kocim towarzystwem - oddaje się kota tam, gdzie będzie mu lepiej.
Rozumiem, że można mieć problemy osobiste, finansowe, przy których problem z sikającym kotem "przepełnia czarę goryczy". Ale to nie powód, żeby oddawać zwierzę.
Wyboldowałam fajny kawałek z Twojej wypowiedzi. I odpowiem tym samym - nie znasz mnie, nie oceniaj. Nie żyję w brudzie i smrodzie, nie poświęcam własnego życia i zdrowia dla kotów, które mam. Wzięłam je odpowiedzialnie, tj. mają opiekę weterynaryjną, konieczne badania, jak się zdarzył problem z zachowaniem - szukałam sposobu, na jego rozwiązanie. Trzeba było kupować feliway za 60 zł za wkład - kupowałam. Gdybym musiała skorzystać z porad behawiorysty - umówiłabym go na wizytę, na razie jednak nie było takiej potrzeby. Gdyby nie było mnie na to stać - nie miałabym zwierząt w domu. Proste. ŻADNYCH zwierząt. Nawet świnki morskiej czy kanarka.