Wiem, że miałam pisać wczoraj, ale wróciłam dosyć późno od Fisi i padłam, zwłaszcza, że Kasia napoiła mnie piwem, żeby jej kot nie zardzewiał

A że ja ekonomiczna jestem to po jednym poczułam się nieco... zmęczona. Fiśka jest jednak troszkę zdenerwowana nową sytuacją. Jeszcze zdarza jej się chodzić na krótkich łapkach, ucieka i chowa się kiedy słyszy jakiś głośny dźwięk na klatce, albo otwierane drzwi. Niemniej czuje się coraz pewniej w wczoraj szalała z papierkiem ku zachwytowi dzieciaków, podobno aż tak bawiła się pierwszy raz. Kicia jest rozpieszczana, szczególnie przez Kamila, który świata poza nią nie widzi.

Zresztą cała rodzinka jest w nią zapatrzona, włącznie z panem domu, który zanim kot trafił wyraził zgodę na niego, ale na zasadzie - róbcie co chcecie, ja go nie będę dotykał. A teraz tżet Kasi po kryjomu podkarmia kicię, woła i głaszcze, kiedy myśli, że nikt nie widzi,

ale został już na tym przyłapany i bardzo się zarumienił i oczywiście zaczął burczeć, że mu niby kot do łóżka wlazł

Tylko jakoś nawet nie próbuje tego kota wygonić z łóżka...
Wczoraj Fisia została osobiście przeze mnie odrobaczona, wyczesana furminatorem i szczotką, oraz obcięłam jej pazurki. Kicia ma niesamowite futerko, mięciutkie, gęste i tak mało z niej sierści wyłazi, że jestem w szoku

. Za 10 dni powtórzymy odrobaczanie zgodnie z zasadami sztuki

Żarłok z niej niesamowity

na sam szelest papieru biegnie sprawdzić czy coś nie dostanie. Narobiłam ze 100 zdjęć, z których większość jest do wywalenia, bo to bardzo ruchliwa kicia jest

wkleję tylko te w miarę ostre.






Nic się nie martw matko adopcyjna Fisi!

Kicia jest we właściwym miejscu