Schr.Opo.*Rzężący bury Mundek-wieczny tymczasowicz [*]

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon maja 03, 2010 12:17 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

Drogi Fcmedyku. Każdy choć trochę doświadczony kociarz pozna czy jego koty są w stanie zaakceptować nowego domownika w przyszłości czy stawiają tak zdecydowany opór iż od razu wiadomo że będzie to niemożliwe. Wiem to ja, wiesz to Ty wiemy o tym wszyscy tutaj. Wiemy również iż mniejszym stresem dla Mundka jest powrót do schroniska gdzie z pewnością znajdzie dobry dom, niż przebywanie z wrogo nastawionymi kotami. Tym bardziej że opolskie schronisko to nie Auschwitz :wink:

Nijak też nie potrafię dopatrzeć się tutaj działania dla poklasku, a ocenianie osób których się nie zna jest naprawdę brzydkim postępowaniem :(
Obserwuję Twoje wpisy na opolskich wątkach - wpisy ukazujące się tylko wtedy gdy coś się nie uda i bardzo radykalnie oceniające.
Wybacz ale nawet nie staram się zrozumieć toku twego myślenia.
Natomiast intencje owych wpisów są dla wszystkich jasne i tu zonk 8) nikogo tu nie wypuścisz więc daj już spokój :wink:

edit: literówka
ObrazekObrazekObrazek

phantasmagori

 
Posty: 10171
Od: Czw sty 08, 2009 21:22
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon maja 03, 2010 13:25 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

Sygitko, bardzo nam przykro :cry:

:ok: :ok: :ok: Mundziu, domek na pewno się znajdzie :ok: :ok: :ok:
Obrazek Obrazek
http://kociarnia.opole.pl
Ryan vel. Ptyś [*] - 16.09.2011r.
Koci wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=94811

DJ

 
Posty: 1652
Od: Śro lip 08, 2009 14:20
Lokalizacja: Opole

Post » Pon maja 03, 2010 21:14 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

Kasiu, dziękuje Ci za propozycję i przyjęcie Edmunda. Daguś, dziękuję za gotowość pomocy nawet w środku nocy. Dziewczyny jesteście wielkie! Postanowiłyście zrobić COŚ a nie czekać aż "KTOŚ COŚ zrobi". Nie wyszło.
Fakt, nikt nie wziął takiej opcji pod uwagę, to głównie mój błąd. Ale z obserwacji zachowania innych kotów w stosunku do Mundka przez łeb mi nie przeszło coś takiego. Fakt, że inne koty w większej, "swojej" kupie, koty bardzo doświadczone w tymczasowaniu. Ale na Miłoszu, rzężenie Mundka też nie robiło wrażenia.
Jak to mówi Doktórka - "Za kotem nie trafisz", i ma sto procent racji.

Mundek zostaje na razie w schronie, z tym, że jest "moim" kotem. Dostaje leki zaaplikowane przez Doktórkę i czekamy na wynik wymazu. Będziemy wiedzieć z czym/kim walczymy. Zaordynujemy celowany lek, będzie dobrze.
W tygodniu zrobimy akcję na szeroką skalę w szukaniu Mundkowi choćby tymczasu - najlepiej niezakoconego albo z większymi i zamykanymi warunkami lokalowymi.

Być może nos Grzegorza będzie leczył się szybciej niż mówią lekarze. Może w między czasie dobierzemy już Mundkowi lek i spróbujemy wziąć kocura do nas (mam nadzieję, że Funiek nie zejdzie na zawał ;) ).

Dziś też byłam w schronie i widziałam Mundka. Spał na swoim posłanku zwinięty w obwarzanek. Na pewno byłby szczęśliwszy w domu ale na razie musi jeszcze posiedzieć tam, gdzie jest. A my staniemy na głowie żeby znaleźć mu miejsce. Pomyślcie proszę o "krewnych i znajomych królika", może ktoś, kto nie ma kota, nie jest może zapalonym kociarzem, mógłby Mundka jednak kilka tygodni potrzymać? Wytężcie głowy plisss :D Nie takie rzeczy wymyślałyśmy ;)

Temat ostatnich dwóch dni uważam za zakończony. Nikt nie ma najmniejszego prawa się obwiniać. Jeśli ktoś ma być winny, to jestem winna ja, bo kilku spraw nie wzięłam pod uwagę i za to przepraszam wszystkich a najbardziej Mundka. A teraz skupmy się na intensywnym szukaniu mu niezakoconego, póki co, miejsca.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20082
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Wto maja 04, 2010 0:04 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

sygitka21 pisze:Z ogromną przykrością informuję, że Mundek, kocurek, który od razu chwycił nas za serce, kocurek kontaktowy, szukający człowieka, kota (w celach zapoznawczych, przyjacielskich, z propozycją zabaw dla tegoż kota); kocurek pięknie umaszczony, odważny, uroczo rzężący... cudowny kocurek o brązowych oczkach...
nasze koty nie zaakceptowały tego kochanego kocurka :crying: :crying: :crying: :crying: :crying:
Nie umiem nawet wyrazić słowami tego co się działo :strach: :crying: :crying: Heksiunia wrzeszczała straszliwie na same jego podejście :strach:
Z tego miejsca pragnę przeprosić wszystkich zainteresowanych (Haniu, już wiem, co miałaś na myśli mówiąc, że pewnych kotów nie da się dokocić) :oops: :oops: :crying:
Pati- przykro mi :(
Daguś- dziękuję :oops:
Gdyby wszystko ułożyło się inaczej kocurek znalazłby u nas, wg słów mojego TŻ, stały dom
Ten kocurek wart jest każdej miłości... :oops: :1luvu:
Tak mi przykro, że nie wyszło... :oops:


Sygitka ale Ty go nie odizolowałaś na jakiś czas?
Tylko od razu wpuściłaś do swojego stada?

jeżeli tak, proponowałabym ponowną próbę, teraz już wiesz, że nie można od razu do stada, czasem trzeba tydzień czasem dwa, czasem dłużej
niech się wąchają przez zamknięte drzwi,
ciekawość kota jest silniejsza niż strach, tym bardziej, że one są u siebie
Twoje koty "krzyczały" bo go odstraszały, bały się go

Prążek

 
Posty: 3709
Od: Śro gru 26, 2007 21:33

Post » Wto maja 04, 2010 0:11 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

Phantasmagori, nie zgodzę się z Tobą, jeżeli chodzi o dokocenie,
we wszystkim trzeba czasu, w oswajaniu dwóch kotów ze sobą także,
problemem może być większe stado, w tym przypadku dwa koty to nic,
owszem, tak jak pisałam wcześniej, czasem trzeba więcej czasu,
piszę to na swoim oczywiście doświadczeniu,
dodam, że jeden kocurek potrzebował kilku miesięcy ale to pewnie dlatego, że ja nie miałam czasu z nim przy pozostałych siedzieć

Prążek

 
Posty: 3709
Od: Śro gru 26, 2007 21:33

Post » Wto maja 04, 2010 0:51 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

Prążek pisze:Phantasmagori, nie zgodzę się z Tobą, jeżeli chodzi o dokocenie,
we wszystkim trzeba czasu, w oswajaniu dwóch kotów ze sobą także,
problemem może być większe stado, w tym przypadku dwa koty to nic,
owszem, tak jak pisałam wcześniej, czasem trzeba więcej czasu,
piszę to na swoim oczywiście doświadczeniu,
dodam, że jeden kocurek potrzebował kilku miesięcy ale to pewnie dlatego, że ja nie miałam czasu z nim przy pozostałych siedzieć

Wiesz Prążek możemy o dokacaniu dyskutować godzinami. Ja mam koty od ok 15 lat. Znam swoje koty na tyle aby widzieć czy zaakceptują za jakiś czas nowego czy nie. I myślę iż Sygitka też zna swoje koty.Syczenie i zazdrość zawsze jest na początku ale jeśli kot mi krzyczy i staje okoniem to wiem że być może kiedyś zdobędzie się jedynie na wymuszoną tolerancję z braku innego wyjścia. Ale czy o to chodzi? Owszem można. Można na siłę. Ale czy szczęśliwi będą rezydenci i czy szczęśliwy będzie Mundek? O szczęście kotów nam w końcu chodzi. Nie da się nikogo uszczęśliwić na siłę. Ani człowieka ani tym bardziej kota. Jak już pisałam Opole to nie Auschwitz to bardzo dobre schronisko. I wierz mi że dla tego kota łatwiejszy, spokojniejszy będzie choćby miesiąc w klatce. Natomiast bardzo możliwe jest iż rezydenci Sygitki bez mrugniięcia okiem zaakceptują innego tymczasa.
Ale jak napisała Pati zakończmy temat ostatnich dwóch dni i skupmy się na szukaniu najlepszego domu dla Mundka
edit: znowu literówki :oops:
ObrazekObrazekObrazek

phantasmagori

 
Posty: 10171
Od: Czw sty 08, 2009 21:22
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto maja 04, 2010 7:41 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

Phantasmagori ale istotne jest, że jeśli drugim razem Sygitka znów wypuści do stada zbyt szybko kota, to może skończyć się tak samo
a szkoda żeby DT, który chce ofiarowywać kolejnym kotom zmarnował się,
mówię o swoim 12 letnim doświadczeniu,
i tak mam odmienne zdanie o kocich krzykach, mój po takich "wejściach" polubił tego, na którego krzyczał...

Prążek

 
Posty: 3709
Od: Śro gru 26, 2007 21:33

Post » Wto maja 04, 2010 18:48 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

To bure Cudo szuka domu.

Obrazek

-Buffy-

 
Posty: 18666
Od: Wto maja 15, 2007 20:14

Post » Śro maja 05, 2010 6:58 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

sygitka21

 
Posty: 2897
Od: Wto wrz 08, 2009 21:16
Lokalizacja: Opole

Post » Śro maja 05, 2010 18:37 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

Pilnie domek poszukiwany!

-Buffy-

 
Posty: 18666
Od: Wto maja 15, 2007 20:14

Post » Śro maja 05, 2010 19:15 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

Mundek bardzo potrzebuje domu :!:
ObrazekObrazekObrazek

phantasmagori

 
Posty: 10171
Od: Czw sty 08, 2009 21:22
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro maja 05, 2010 21:23 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

Mundkowi nasza Doktórka pobrała pięknego gluta na posiew. Oprócz zwykłych bakterii, poszukamy też beztlenowców, pierwotniaków a także grzybów (bodajże kropidlaka lub pędzlaka), znajdziemy przyczynę gili i wybijemy. Wtedy będzie tylko troszeńkę rzęził i na pewno znajdziemy TAKIEMU misiakowi domek!
Obrazek

Boo

 
Posty: 20082
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Śro maja 05, 2010 21:25 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

No ba :!: :lol: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazekObrazek

phantasmagori

 
Posty: 10171
Od: Czw sty 08, 2009 21:22
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw maja 06, 2010 7:37 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

Mundka przeniesiono w końcu do boksu. Zamieszkał w 1P. Żadnych spięć nie było, ale rano okazało się, że ma szramę na nosie :? I coś czujemy, że Ally się wypowiedziała co myśli na temat Rzężącego Kolegi :evil:
Obrazek

Boo

 
Posty: 20082
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Czw maja 06, 2010 17:45 Re: *Schr.Opo. - Rzężący bury Mundek - albo dom albo...wyrok???*

Obrazek

-Buffy-

 
Posty: 18666
Od: Wto maja 15, 2007 20:14

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości