No własnie mnie ten niekastrowany kocur dobił.Bo jak rozmawiałam z koleżanką pierwszy raz to mówiła że albo jest wykastrowany albo będzie kastrowany i jeszcze była jako taka nadzieja, pozatym wtedy jakoś stałyśmy na takiej umowie, że pojedziemy najpierw razem do pana ( sama do mnie zadzwoniła pytać co ma zrobić jak się facet zgłosił, więc jej powiedziałam - kontrola u niego w domu, umowa adopcyjna, sterylka i kot jest jego i się na to zgodziła) i uzgodniłyśmy wszystko w miarę, a wczoraj mi takie info rzuciła że zawozi kota i nie ma co panikować, bo to dorosły facet i wie co robi...
Może faktycznie przesądzam z góry, ale na swoim doświadczeniu wiem, że ile razy wydałam kota po znajomości i na słowo to zawsze te koty źle kończyły, bo się ludzie potem jednak rozmyślali z tym co obiecali, albo wode z mózgu zaczynali robić, że wcale tak nie mówili, a zwierzeta na tym cierpiały za moją łatwowierność i głupotę, więc teraz wolę z góry przesądzać, niż ufać a potem się rozczarowywać...
i to " może wysterylizuje" też brzmi mało optymistycznie...
może wysterylizuje, a może nie zdąży, bo nie zauważy jak jego dorastający kocurek poczuje się już powołany do obowiązku powiększania kociego gatunku, a że będzie miał na miejscu uroczą czarnowłosą pannę to ona się stanie tego ofiarą...
i może pan wysterylizuje po tym incydencie, a może mu się odwidzi, bo kotka ładne kociaczki daje...
a może zdąży przed... oby tak było...
mam nadzieję, że koleżanka będzie śledzić jej losy, a nie zapomni o niej jak tylko ją wyniesie ze swojego domu
Żebym chociaż mogła gościa poznać i zobaczyć to może bym jakoś mniej dramatycznie do tego podchodziła, a tu nic z tego
