2 zdrowe kotki miały być uśpione,a WĘDRUJĄ DO NOWEGO DOMKU:)

Dziewczyny - zawsze znajdzie się wet, który uśpi zdrowe zwierzę... Przykładów nawet na tym forum trochę by się znalazło....

No więc trzeba zrobić wszystko, żeby się nie zdarzyło! :evil:

Oddać do schronu, wypuścić - to jest przynajmniej szansa na życie. A póki życia, wszystko się może zdarzyć, nie tylko zło ale i dobro :idea:

Gibutkowa pisze:
Ruach pisze:
Greta_2006 pisze:O czym my właściwie mówimy?
O zabiciu młodych, zdrowych zwierząt?
No ręce opadają

nie ma takiej opcji....

żaden vet nie zabije zdrowych zwierząt!

pomijając sumienie, ale PRAWO też mu tego zabrania!!!!!!

Właśnie o tym pisałam powyżej! Nie ma takiego prawa - zobaczcie w ustawie o ochronie zwierząt! Nie ma mowy o eutanazji z przyczyn zbyt dużego przyrostu naturalnego lub z powodu braku domów dla zwierząt! Nie ma takiej opcji - jesli wet to zrobi to popełni przestępstwo!

Nie bądźcie naiwne. Nim zrobicie krzywdę wetowi koty będą już martwe. Komu będzie sie chciało dochodzic, czemu i po co.
Zrobicie to? Napewno? Porady, ze trzeba zgłosic i ogólnie tupnac nóżka sa bez sensu. Bo mleko juz będzie rozlane:((
to tylko dla kotów jest ważne, bo to ICH życie.

Może choc póki co jakaś klatka w piwnicy, która pozwoli spokojnie szukac domu a nie pod presją śmierci:(

Lidka pisze:Nie bądźcie naiwne. Nim zrobicie krzywdę wetowi koty będą już martwe. Komu będzie sie chciało dochodzic, czemu i po co.
Zrobicie to? Napewno? Porady, ze trzeba zgłosic i ogólnie tupnac nóżka sa bez sensu. Bo mleko juz będzie rozlane:((
to tylko dla kotów jest ważne, bo to ICH życie.

Może choc póki co jakaś klatka w piwnicy, która pozwoli spokojnie szukac domu a nie pod presją śmierci:(

Zgadzam się z Tobą.

Wiecie co jest najdziwniejsze w tym wszystkim?
Nie to, że wet chce uśpić zwierzaki (i tak z własnej woli nie zrobił tego od razu na życzenie kobiety, która kociaki przyniosła), ale to że babsko które przyniosło tu kicie mianuje się miłośniczką kotów i przez pół roku te kociaki karmiło (jak również ich matkę). A przyniosło je, bo ma dość nowych kociąt i nieustającego rozmnażania się ich matki, a samej kocicy na sterylkę nie udaje się jej złapać. Po prostu załamać się idzie.

W każdym razie, kociaki żyją i o dziwo dziś wet nic nie mówił o ich uśpieniu.
Przyniosłam im dziś troszkę konserwy i wątróbki...i przełamałam strach małego czarnego żarłoczka

Karmiłam ją z ręki i jak żuła wątróbkę zaczęłam ją głaskać pod bródką... i się zaczęło cudowne mruczando. Jak ją wzięłam na ręce, na początku motorek nie zaskoczył, ale po kilku minutach miziania się udało. Kicia robi coraz większe kroczki.
Za to buraska bez zmian.
Zakochałam się w czarnulce... :1luvu:

Ale niestety nie mogę ich wziąć, odbieram niedługo nowego forumowego kocurka, na którego zdecydowałam się już dawno temu (z racji gipsu nie mogłam go odebrać wcześniej), a na prawdę nie mam teraz warunków na więcej kotów.
Jeśli sytuacja będzie już na prawdę podbramkowa, pewnie wypuszczę kotki u mnie na wsi...ale z racji psa traktującego koty jak zdobycz, nie mają tam za wiele szans

Dlatego bardzo proszę o jakiś domeczek, choćby na tymczas...
Kociczki będą oczywiście wysterylizowane na mój koszt.

Draugia, gdzie są te koty?
W Warszawie czy w Suwałkach? Bo ja wywnioskowałam że w Suwałkach ale mogłam się pomylić :oops:

Bardzo Ci współczuję straty koteczki [*] ale mało który kot dożywa tak pięknego wieku.

No to ja podniosę!

Koty są w Suwałkach, jakby coś to mogę podwieźć do Warszawy czy gdziekolwiek się domek znajdzie...

Kurcze ale daleko :roll:

Ja i tak mam kwarantanne,bo wzięłabym...

Gosiara pisze:Kurcze ale daleko
Ja i tak mam kwarantanne,bo wzięłabym...

Jeśli naprawdę byś mogła to może jak ten wet będzie wiedział że w taki i takim terminie koty pójdą do domu to się zgodzi przechować i nie usypiać :roll:

Więc sprawa wygląda następująco: koty nie zostaną uśpione, raczej (jeśli mi się uda wszystko zorganizować) za kilka dni przejdą sterylkę (poczekamy kilka dni po odrobaczeniu) i jeśli żaden domek się po nie nie zgłosi, pewnie do 20 października, zostaną wypuszczone na wsi...
Los też beznadziejny dla kociaków, które przez 5 miesięcy były karmione i mieszkały z mamusią w jakiejś ciepłej piwnicy w bloku (prawdopodobnie)...Szczególnie, że jak już pisałam, będą musiały jakoś się wybronić przed psem...ale zawsze dostaną jakąś szansę, a nie "magiczny" zastrzyk. Miejmy nadzieję, że kociakom się uda.

Mimo wszystko, wciąż szukam domku ( tymczasowy lub stały) dla obu panienek.
Zawsze to ciepły kąt i ich ludź, który by je miział... a czarnula to uwielbia

cudne są, a te ich oczy na zdjęciach...

A te ich oczy w rzeczywistości są jeszcze piękniejsze

Draugia pisze:Więc sprawa wygląda następująco: koty nie zostaną uśpione, raczej (jeśli mi się uda wszystko zorganizować) za kilka dni przejdą sterylkę (poczekamy kilka dni po odrobaczeniu) i jeśli żaden domek się po nie nie zgłosi, pewnie do 20 października, zostaną wypuszczone na wsi...

I koniecznie trzeba by zaszczepić...
Ale mam nadzieję że domek się znajdzie :ok:

2 zdrowe kotki miały być uśpione,a WĘDRUJĄ DO NOWEGO DOMKU:)

Kto przegląda forum