
https://stalowemiasto.pl/artykuly/artyk ... z&id=54232
Byłyśmy, było super! Pierożki gotowane i pieczone, kulebiaki, ciasta, ciasteczka jakie kto chce. Dorota kupiła sobie sernik i szarlotkę, mówiła, że czegoś tak pysznego jeszcze nie jadła. Były sery, miody, przetwory...itd. A ja kupiłam sobie kawałek pasztetu z grzybów leśnych. Była też lemoniada, taka domowa. Głównie wystawiały swoje wyroby panie z kół gospodyń wiejskich, wszystkie w strojach ludowych. Oczywiście można też było kupić rękodzieło. Pan lepił garnki na kole garncarskim, inny robił beczki i beczułki, a jeszcze była grupa szkutników, pokazywali łodzie przez siebie zrobione. Mnóstwo by pisać, fantastyczna impreza, poza obżarstwem, bo każdy prawie kupował pierogi, miało to walor edukacyjny. Pierwszy raz na takiej imprezie widziałam przenośne umywalki, można było umyć ręce.