Witamy, chcielibyśmy przedstawić naszą panieneczkę oto jej historia:
Tydzień temu zadzwoniła do mnie spanikowana koleżanka. Słuchaj mówi przyszła do mnie na balkon koteczka chyba jest w ciąży, wołam ją do domu ale ona nie chce wejść boi się mojego psa....i siedzi na balkonie i miauczy.. no dobra mówię pakuj ją i przyjeżdżaj,mam nadzieję, że z moimi trzema kotami i sunią się dogada??? no i przyjechała... umieściłam ją w łazience, nie płakała grzecznie sobie siedziała, dużo, bardzo dużo zjadła, dużo mi też powiedziała...spojrzałam jej w oczy i obiecałam, że już nic złego jej nie spotka.
No i nadałam jej imię Zosia, imię tak delikatne a zarówno tak mocne w swojej wymowie.... tak imię Zosia do niej pasuje jak ulał.
Następnego dnia poszliśmy do weta.. Zosia kotka około roczna w ciąży...umówiliśmy się na sterylkę...nie chcę pisać co przeżywałam...jakie miałam wątpliwości??? czy dobrze robię???
a może?? może...pozwolić jej urodzić??? co robić???
ale moje przyjaciółki forumowe wsparły mnie, że to jedyne słuszne wyjście...no i teraz już jesteśmy 4 dni po sterylce i pragniemy przedstawić państwu Zosię, która jest niebywałą miziakówną, cudowną jedyną w swoim rodzaju, domaga się pieszczot i głaskanek jest bardzo spokojna. Z moimi kotami stosunki są poprawne tzn. Zosia ich ustawia a one się nie buntują...wydają się nią oczarowane

z sunią miłości wielkiej nie ma ale nie ma żadnych awantur, po prostu panny obchodzą się wzajemnie
Zosieńka szuka domu, który doceni jej niewątpliwie niesamowity charakter, zastanawiam się jak ktoś mógł wyrzucić taką koteczkę??? czy jej jedyną winą było to, że była w ciąży? chcę nadmienić, iż porobiliśmy ogłoszenia, obdzwoniliśmy schrony...nikt jej nie szuka??? nie rozumiem tego, ona jest z pewnością domowa, nastawiona aby kochać człowieka, jej jedyną prawdziwą miłością jest człowiek! a jednak to człowiek ją porzucił w czasie dla niej najcięższym, porzucił ją w niedoli...zapomniał...nie szukał ....
A oto zdjęcia pięknej Sofii:
Czyż nie jest cudowna!