Widok był malowniczy, nie powiem

Do najprzyjemniejszych czynności zbieranie tych robaków z podłogi też nie należało. Było ich z 30 (kilka wielkich i pełno mniejszych). Ale w tym wszystkim najbardziej mi było żal biednej Muffi - patrzyła na mnie z takim poczuciem winy wymalowanym na pysiu

Tak jakby chciała powiedzieć "Przepraszam, naprawdę przepraszam, nie chciałam...". Chyba jednak trochę lepiej się poczuła po tym wyeksmitowaniu nieproszonych lokatorów. Szkoda, że tak ciężko odrobaczać koty, gdy ciągle trafiają nowe... Dziś wet powiedział, że dobrze by było co najmniej raz na 3 miesiące wszystkie futra potraktować serią aniprazolu, na wypadek wszelki. Powiedział, że to dla bezpieczeństwa REZYDENTÓW. Bo Muffi ma status rezydenta teraz zdaniem większości

Ja z tym aniprazolem pomyślę. Może jednak zwykłe badanie koo wystarczy zamiast przytruwanie prochami.