co do poszukiwań domku dla krakersika to taj jak pisałem zaraz po jego powrocie, póki co nie szukamy bo raz że najpierw musimy wyleczyć, podnieśc odporność żeby w przypadku zmiany domu zminimalizowac ryzyko choroby przy stresie jakim jest zmiana domu
generalnie zakladamy, że zaczniemy szukac domu po kastracji (a wstepnie myslelismy o kastracji w maju) - a jak z nia bedzie to sie okaże, ale na pewno nie wcześniej niz za 3-4 tygodnie - najpierw leczenie, pewnie druga dawka conveni a to nam juz wydłuża w czasie możliwośc ewentualnej wczesniejszej kastracji
troszke wczoraj z żoną rozmawialismy i tym że może mogłby pojechac do Rysia ale są dwa ale po pierwsze absolutnie nie będziemy an Panią nalegać, zreszta nawet nie wyszlismy z taka propozycja, po prostu jestesmy w kontakcie i rozmawiamy i o Rysiu i o Krakersiku - stad Pani wie że Krakersik jest znowu u nas i jakie sa z nim "problemy"
po drugie i to mysle ważniejsze, raczej nie zdecydujemy się na to by krakersik pojechał do Rysia (nawet gdyby Pani tak zdecydowała) z prostej przyczyny - rysio mieszka od nas 380-400km i w razie gdyby pojawiły sie ponownie problemy to nie jesteśmy w stanie sie tak zorganizowac od razu by wsiadac w samochód i jechać - wolelibysmy żeby był blisko nas w razie gdyby trzeba było reagować - pomimo że żałujemy że rozdzielilismy, to stało sie i już się nie odstanie
Rysio z całą pewnością będzie miał towarzystwo (raczej nie Krakersika) i z tego co wiemy z rózmów z Pania planuje to na wakacje, domek jest świetny - lepszego dla rysia wymarzyć sobie nie moglismy, Rysio większośc czasu spedza na kolanach u swojej Pani albo towarzyszy jej w wiekszości zadań domowych - nadal uwielbia wylegiować się koło komputera kiedy jego Pani coś na nim robi

odnośnie Krakersika - jego domek jest też z nami w ciagłym kontakcie, bardzo sa nim przejeci, źle się z tym czuja że wrócił do nas - natomiast w tym momencie nie wiemyczy tam wróci czy nie
a w Krakersika jakby szatan wstapił

biega po domu z prędkością światła
rano odbywało się polowanie na stopy, były momenty kiedy leżał albo na mnie albo an zonie, przy czym absolutnie wtedy nie mozna z nim utrzymywac kontaktu wzrokowego bo od razu sie płoszy, ale do tej pory nigdy do łozka nie przychodził, a od wczorajszego późnego wieczoru szaleje na łózku wtedy kiedy my w nim lezymy
zabawa Krakersika jednaj jest dośc brutalna - bo o ile wszytskie nasze koty jak poluja na palce to robia to delikatnie i wiadomo, że jest to forma zabawy, krakersik natomiast poluje całym soba z cała siła jaką ma - bolało bardzo momentami, do tego ma nieprzyciete pazurki (póki co nawet ich nie ruszamy) co powoduje jeszcze wiesze zagrożenie dla naszych palców czy twarzy - bo jak sie w tej zabawie rozbuja to i po głowie przebiega ... a w krok za nim Piracik - na szczescie jest znacznie delikatniejszy w tych swoich polowaniach
