

U nas zimno. Ciemne chmury. Jak ja wypuszczę dziczkę na zmoknięcie?
A ja w ramiączkowej bluzi jestem , skąpym sweterku i jasnych spodniach. Jak będzie tak rżnąć deszcz to wrócę jak fleja ostatnia. Bo ja chlapać się umiem. Po pas po szyję... Jakoś tak obciskami tuptam ,że powinnam chlapacze nosić.
Zawsze jak pada mocno i kałuże się robią to przypominam sobie nasz wyjazd jak Danka mała była. Do Koczka pojechaliśmy z namiotem i 3 letnią córką. Lało cięgiem. Cholera cięgiem. Pole namiotowe przy moście było i tam zbierali się ludzie z pobliskiej wioski. Na urlopowiczów pozerkać. Dziwolągów co by nie było. Bo tylko miastowy tak się katuje plenerowo.
Jak wspomniałam lało, lało...Wreszcie przestało na chwilkę. Polazłam ci ja z TZ na mosteczek trochę towarzysko się udzielić.Piwko, kaloszki... Siąpi znów. Gadamy se jak to Polacy o pogodzie. Słyszę...pani, bomble som na wodzie to lać bedzie ze 3 dni. Uczynny pan oparty o barierkę prostuje...sonsiadko a dłużej bedzie niż 3 dni lało, bo żaba bez most przeszła...


