mgska pisze:Inga, ja Cie bardzo przepraszam, ze macie tyle kłopotów ze Stasiem
Ja Wam się boje na oczy pokazywać...
Marta, a sypnął Ci gdzieś kiedyś ktoś?

decyzję o przygarnięciu Staśka podjęłam sama, do torebki mi go po kryjomu nie wcisnęłaś przecież!
ciężko mi jest, bo się martwię, że nic nie pomaga, ale Stasio żyje i wciąż ma szansę dzięki Tobie.
Co prawda biedaczek został wczoraj nakłuty w brzuszek, bo Ciocia Ania zwątpiła widząc Stasia w postaci:

i słuchać nie chciała, że to TŻ tak go napasł, i że jak kotek przetrawi, to schudnie z powrotem.
A pomyśl sobie, jakbyś Stasia umieściła tak jak planowałaś - u Twojej Mamy? zachrzaniałabyś z nim przez kilka tygodni dzień w dzień do weta na zastrzyki? to było najlepsze wyjście dla wszystkich, wierz mi! I nie marudź! i Wieśka się nie bój, bo on Ci słowa nie powie - wie jak jest, pogodził się z tym już dawno
