Jako że jechałam wczoraj z Klemensem na założenie wenflonu, to zabrałam lejka ze sobą. Zaszczepiliśmy się drugi raz. Kazałam wyciskać ze szczawki mocz, wyciskać, wyciskać, nie poddawać się, cisnąć, niech się drze

ja też płakałam rzewnymi łzami, kiedy się okazało, że wyprana przeze mnie zaszczana narzuta zmieniła kolor z oryginalnego brudnobiałego na blado różowy pod wpływem pranego razem z nią, zaszczanego plecaczka

wspomnę tylko, że plecaczek jest w kolorze granatowym
Niestety Ciocia Ania ukróciła moje sadystyczne zapędy, stwierdzając, że nie da rady. W pęcherzu nie ma siuśków. No tak - pomyslałam - pewnie są zupełnie gdzieś indziej

np. w torbie z ziemniakami, ewentualnie... tak! to by mnie pocieszyło! w TŻ-towym pudle ze śrubkami! Od miesiąca proszę o wyniesienie tego złomu z przedpokoju! tamtaramtam!
Ciocia zajrzała w uszyska. Jedno ucho podrapane do krwi

skąd, ja się pytam? i KIEDY? zaglądałam w uszy i nawet czyściłam troszkę brudaska w sobotę... Ciocia powiedziała, że "zaniedbałam kotecka"

dobra. proszę donieść na mnie do TOZ czy gdzie tam, niech ją zabiorą
