Burunia nie obudziła się wczoraj. Odeszła z niewielką pomocą. Niewielką, bo guz od rozmiaru 3x4cm zwiększył się do 10x15cm - to wyglądało tak, że od tej "pierwotnej" śliwki wychodziło mnóstwo małych guzów, wszystko było poprzyrastane w jelitach, tworząc z jelit i guzów praktycznie jedną zespoloną masę, dlatego już traktuję to, jak jeden wielki guz.
Na szczęście Burunia czuła się wczoraj dobrze, to znaczy, raczej, "czuła się dobrze", w sensie nie pokazywała, że coś ją boli (a przecież bolało na pewno), miziała się, więc dobrze, że to stało się wczoraj, a nie za kilka dni, bo wtedy nie zostałoby już z kota nic - guz rozprzestrzeniał się z prędkością światła.
Nie powiem, że nie byłam na to przygotowana. Byłam, bo widziałam ją tydzień temu i widziałam ją wczoraj (w międzyczasie też, ale mam porównanie) i, no cóż, ta różnica nie pozostawiała wiele nadziei.
Szkoda tylko, że kiedy w końcu miała szansę rozkwitnąć, musiało ją coś zeżreć.
A teraz ogłoszenie parafialne, bo świat się nie zatrzymał:
Dostałam pół litra preparatu
Foxverm na odrobaczanie - starczy na półtorej tony kota (dosłownie: 1ml na 3kg kota/psa/lisa).
Skład: (100 ml roztworu zawiera) 3,0g
Pyrantelum Tartaricum. Można stosować u kotów, psów, lisów hodowlanych.
Dostałam zadanie podzielenia się nim - data ważności do listopada. Jeżeli macie bezdomne, dokarmiane, wasze zwierzaki i chcecie odrobaczyć chemią, proszę pisać - podzielę to w strzykawki czy buteleczki (jak znajdę) i powysyłam.
To preparat doustny w płynie. Pierwszy raz się z nim spotkałam, ponoć bezpieczny - można stosować u kociąt i kocic karmiących, ale wiecie to "zapewnienia" producenta, więc jeżeli jakaś chemiczka z nami jedzie, to czekamy na opinie
Poka, tak jak pisałam kocięta można tym odrobaczać, ale na opakowaniu jest napisane: "Dla zwierząt o masie ciała poniżej 3kg preparat należy odpowiednio rozcieńczyć z wodą". Nie wiem jak bardzo rozcieńczyć, ale mogę się zapytać i jakbyś była chętna, o ile uznasz to za bezpieczne, to zaoszczędziłabyś na jakie jedzonko, bo to pewnie małe odkurzacze
