RUDY TOFIK... w DS u anee... RTOZ KAN RADOMSKO!

Tofika to zgubić nie zgubię...
ale fakt faktem chcialabym wśród 'tego' znaleźć kilka rzeczy które ostatnio gdzieś znikać zaczęły

rano wrzucę zdjęcie odgraconego pokoju z przygotowanych kącikiem Tofikowym :twisted:

mówię Ci, nie poznasz

aneee kup Tofikowi obróżkę z dzwoneczkiem będziesz przynajmniej słyszała gdzie jest , bo możesz go nie znaleźć :ryk:

no tak, przydałaby się z dzwoneczkiem
ale od tego dzwoneczka to prędzej Tofik i ja dostaniemy świra niż cokolwiek znajdziemy :ryk:

jej, to chyba ostatni dzień swobodnego bajzlu a od jutra sie trza bedzie pilnowac i regularnie sprzatac , bo przy pomocy kota bede miala jeszcze wieksze problemy ze znalezieniem czegokolwiek niż obecnie (cóż, jak to mówią -co dwie pary rąk (łap), to nie jedna :ryk:

)

Koty lubią porządek, moja Pyśka jak mam bałagan to robi mi takie psikusy, a jak zmywam to siedzi i się przygląda, już nie wspomnę o seniorce i jak muszę ganiać z mopem po suszarni, 3 razy dziennie wybrać z kuwety polać olejkiem zapachowym w pomieszczeniu, wymyć chusteczkami i czesać pół godziny aż ręka zdrętwieje...i tak codziennie....

no cóż, się przynajmniej mama ucieszy
ona tam porządkiem nie pogardzi :roll:

... a jak nie sprzątnę na czas z kuwety to może być niespodzianka, więc pilnuję tego jak "kota" w głowie... :mrgreen:

i musi być co raz przemeblowanie, nowe posłania itd... wchodzi szybko w nawyk, ja przed pracą potrafię godzinę wcześniej wstać bo muszę w domu ogarnąć, w suszarni i gnać z żarciem w trzech słoikach do pracy.... :mrgreen:

heh, mam nadzieję że Tofik okaże się być miłym i uprzejmym kociakiem który nie lubi stwarzać problemów

Koci Lady, chcesz mnie jeszcze jakoś pocieszyć ? :mrgreen:

No tak to kochana wygląda, jak kuweta brudna to hoho - same kłopoty. Trzymamy za słowo i czekamy na zdjęcia posprzątanego pokoju :wink:

Dziękuję, lubie pocieszające informacje :mrgreen:

Zdjęcie bedzie rano, jak tylko pokój będzie wyglądał tak że da rade mu zdjęcie pstryknąć

nie martw się wszystko będzie dobrze, zyskasz przyjaciela, który będzie z Tobą na dobre i na złe...swoją kicię poznałam w ten sposób, przyjechałam na chwilę do domu, bo nie mieszkałam kupę lat u rodziców, no i byłam bardzo chora, a że seniorka okociła się jak zwykle w ogródku i miała śliczną małą Pysiunię, no i leżę, z bólu lecą mi łzy i przysnęłam, balkon otwarty,wiosenka w pełni, nagle czuję ktoś mi ociera łzę na policzku łapką, a to szkrab Pysia wdrapała się po frędzlach na łóżko, normalnie od razu wyzdrowiałam... no i Pysia a potem jej mama zostały pod moją opieką, a ja... naprawdę wyzdrowiałam, do tego jeszcze dyscyplinka o której wspominałam wcześniej wyszła mi tylko na dobre,,,,