Kilia jest w szpitaliku, w Sowie

pojechaliśmy, bo przestała jeść dziś w ogóle i zrobiła się szmatka

Zdaje się, że te bolące łopatki to calici, dziś malutka miała już nadżerki na języczku. Pani Doktor obejrzała - jelitka są w okropnym stanie, młody Pan Technik bardzo sprawnie założył wenflonik, sprawdził, czy aby na pewno jest w żyłce...Malutka będzie nawadniania i karmiona dożylnie przez noc (w Sowie mają pompy iniekcyjne), rano jesteśmy umówieni na telefon. Ja już nie wiem, co jeszcze się może jej przyplątać

Mam tylko nadzieję, że to nawadnianie pomoże...
Jarzębinka też przestała jeść. Nie wiozłam jej do weta, bo to dla niej wielki stres, a już wiem, co jest... pokasływała nam coś dziś od rana, głupia ja cipa wepchnęłam jej Ronaxan, bo może zapalenie tchawicy

taaa, pól godziny później piękny paw z dodatkami, jeszcze żywe co poniektóre te "dodatki"

Na swoją obronę mam tylko, że ciężko ją mi było "zbadać" i oczko zaczęło troszkę łzawić. Dostałam od Pani Doktor na wynos dla Jarzębinki Betamox, Ranitydynę i No-spę, już wstrzyknięte, nie była zadowolona, zwłaszcza z no-spy...
idę się ochlać, mam dość kotów i ich chorób
