No i tak - złapałyśmy z Jolą jedną buraskę mamusię - wypuściłyśmy, złapałyśmy z Jolą drugą buraskę mamusię - wypuściłyśmy, złapałyśmy mamusię starszą i przed gabinetem weterynaryjnym nawiała nam z klatki łapki, jak nie mam pojęcia, ale to pewnie moja wina, coś źle złapałam przy klatce, weterynarz powiedział, że to niedaleko i powinna wrócić, a jak nie wróci to ja nie wiem co zrobię, a jak wróci to też nie wiem czy dam radę ją złapać drugi raz. Nic mi ostatnio nie wychodzi
Mamunia nie wróciła, dalej jestem smutna Chcę przedstawić małą próbkę talentu naszego trzytygodniaczka TYGRYNIA - zakochiwać się i ustawiać w kolejce do adopcji tego cuda.