O rany, Pipsi, wypluj te słowa! Na szczęście nic takiego nie zaszło...
Bella w nowym domku już króluje niepodzielnie, państwo zakochani, czyli wszystko jak trzeba
Trochę mnie nastraszył nowy pan Belli w połowie sierpnia. Wybrałam się na urlop do lasu, gdzie jestem poza zasięgiem. Jak po kilku dniach wychynęłam z leśnego gąszczu

i wróciłam do cywilizacji, przywitała mnie informacja o wiadomości w poczcie głosowej. W wiadomości pan Belli prosił mnie o kontakt, bo mają kłopot z koteczkę. Z duszą na ramieniu rzuciłam się dzwonić, a tam okazuje się, że pan głaszcząc kicię wyczuł powiększone węzły chłonne, więc zadzwonił skonsultować się w tej sprawie. Ponieważ wiadomość odebrałam dopiero po kilku dniach, w tym czasie pan już zdążył powędrować z kotką do weta, kota już była w trakcie kuracji antybiotykowej, węzły ładnie się schowały - więc w zasadzie już po sprawie.
Poproszę o takie domki dla reszty chłopaków
