Bandziorek to z niego jest

Ale dla mnie jest kochany i słodki. Nic tylko by się przytulał, miział, barankował i w ogóle okazywał miłość na wszelkie możliwe sposoby. Jak kiedyś mama czekała z nim w samochodzie przed kliniką, gdy szłam odebrać Inkę po sterylce, mały zasnął rozmruczany w mamy ramionach. On lubi byc dopieszczony i podziwiany. Jest najbardziej miziastym kotem u mnie w domu. Wystarczy mały ruch i Guilden już jest przy mnie i wywala brzuch, i ósemki robi, i wyciąga łapeczki. A kotom po prostu lubi pokazać, że to ON jest dla Dużych najważniejszy. Gdy głaszczę Inkę, mały już podbiega i doprasza się, żeby teraz JEGO głaskać. Przegania wszystkie ogonki. Choć Inkę szanuje, nie wiedzieć czemu. Jak ona mu wleje, chłopak traci rezon. Zawsze to powtarzałam: DOBRZE, że mam Inkę

Ona jedna potrafi ocenić sytuację obiektywnym okiem i nie kierować się emocjami. Mądra kotka. Ale Guilden chyba powinien mieć dom na wyłączność, tak czuję. Po prostu taki ma charakter i tyle.
A co do tego "tfu tfu" to odpukać, wszystko jest z kotuchami ok. Teraz tylko martwię się trochę o maluchy, bo nie są zaszczepione, a Muffi ma kk na bank. Dopiero jutro mogę podjechać do weta. Dostaną coś na odporność i na pewno przetrwamy
