Nareszcie nie leje, chociaż wietrzysko okrutne, ale może wreszcie wiosna zawita.Wróciłam spod huty, domek burasi na razie bez zmian, włamywacz zrobił sobie przerwę.To naprawdę dla mnie stres, wciąż się boję co zastanę.Tam nic wartościowego nie ma, ale chodzi mi o kota.Niechby miał schronienie i stołówkę, gdzie nic się do misek nie leje, gdzie można zostawić jakiś zapas karmy.Jak wyłamią kratę, zdemolują wszystko, zrobi się z tego szalet i śmietnik i wtedy czarna rozpacz.
Sowa była głodna, czekała na mnie.Miałam w zamrażalniku nerki, dzisiaj je koty dostały.Pod hutą była Jadzia, Misia i pingwinek.On jest cudowny, to domowy, miziasty kotek.Cały czas się łasi, wywala brzuszek i coś do mnie gada.Uwielbia być głaskany.Niedobrze, ktoś może go skrzywdzić.Powinnam go zabrać i poszukać mu domu, ale nie mam funduszy, a każdy nowy tymczas generuje koszty.Dopiero miesiąc nie mam Maniusia, a tydzień Tolusia i tonę w długach.Koty są drogie w utrzymaniu, a teraz jakoś na forum nie wypada prosić o pomoc, a ja tylko tutaj mogłam to robić.Jakiś bazarek zrobię, ale też nie bardzo idą, przynajmniej nie to, czym ja dysponuję.Jestem w kiepskim nastroju, obawiam się, że Kleks nie żyje, już dawno go nie widziałam

Dowiedziałam się też, że Strzałka nie żyje

Szczegółów nie znam.
A to Misia i pingwinek

On jest naprawdę cudownym miziakiem, chociaż straszliwie brudnym

On do mnie coś gada, urocze to, prawda?
