W życiu na ogół jest tak, że jak jest dobrze to się pitoli i to na wielu płaszczyznach

Oprócz zmartwień Figusiowych (poniższych) doszły i inne....tak chyba na dobitkę eh
Nie chwaliłam się po ostatnich negatywach wszelkich(coby nie zapeszyć), ale miałam ciekawą i fajną rozmowę z panią zainteresowaną Figusią. W domu jest kicia 5-cio letnia adoptowana 3 lata temu z DT z Poznania. Pani nie boi sie wyzwań, gdyż ich kot po półtoraroku w domu dopiero zaczął okazywać zaufanie i zaczął się zachowywać jak prawdziwy kot

Pani zauroczona zdjęciami Figi, rozmawiałyśmy przeszło godzinę, padło wiele mądrych pytań: o dokoceniu, również o wszystkich zaletach i wadach Figi. Największą jaką podałam, że przyjedzie poznać kota i go nie zobaczy

bo kot nie wyjdzie a jak wyjdzie, to go nie złapę

Panią to nie zniechęciło, gdyż ich kot tak samo reaguje na obce osoby, więc poprosiła o więcej zdjec Figi

Nie umieją przewidzieć jak ich kotka zareaguje na drugiego kota, ale jak córka wyjeżdża to opiekują się jej żółwiem lądowym, który wszędzie "biega" i psem, na których ich kot nie zwraca uwagi, więc myślę, że to wróży dobrze. Umówiłyśmy sie, że w tygodniu państwo nas odwiedzą na rozmowę i poznanie Figi. I na tym koniec pozytywów

Bo jak na złość dziś upatrzyłam na nodze Figowej zmianę i jestem przekonana, że to grzyb

Jutro, najpóźniej w pn pokażemy się w lecznicy

Mam nadzieje, że tych Państwa to nie zrazi

Oczywiście mówiłam, że Figa borykała się z grzybem (nie ukrywam takich informacji, a poza tym są szczepionki wykazane w ksiażeczce) i Pani wówczas czujnie wypytywała o szczegóły a ja (idiotka) zapewniałam, że 3 szczepionki, które dostała ją chronią i na pewno grzyb nie wróci

ale nie powiedziałam tego, by wprowadzić ją w błąd tylko dlatego, że święcie byłam o tym przekonana

Oczywiście, że jeśli mimo to Państwo się zdecydują to mała może u nas być póki sie nie wyleczy, bo do takiego domu z czystym sumieniem Figusię bym oddała tylko byle się nie zrazili, zobaczymy...