Ja nie mam wątpliwości, opierając się na streszczeniu. Dzieciak (bo rozum rozkapryszonego dziecka, natura niestety nie dała dojrzeć) chyba ma problemy psychiczne. Ale skąd Ty to miałaś wiedzieć?!
Trudno każdemu, kto chce adoptować zwierzę robić badania!
Jedynie szkoda, że mieszkanie (jego zawartość) nie zostało sprawdzone przez kogoś z Wawy przed adopcją. Co oczywiście nie zapobiegłoby przekazaniu zwierzaczka osobie chorej.
Raz, jeden jedyny raz miałam podobny problem, więc rozumiem Twój niepokój. W moim przypadku skończyło się akurat dobrze.