cairo pisze:Płomyczek się na tej wołowince już od 7 dni trzyma, więc z tego powodu już nie padnie. Dopiero od wczoraj zaczął jeść z własnej woli i to je tylko wołowinę. Gerberki, RC, Whiskas, tuńczyk i Gourmet nie wzbudziły zainteresowania.
Jak już wywołaliście temat...
Gerberki - zerknęłam raz w sklepie na "delikatny indyk" - skład: 50% mięso, kukurydza - zdecydowanie lepiej samemu ugotować indyka (najlepiej udo ze skórą) i zblendować - o niebo zdrowsze dla kota (i dla naszej kieszeni też). Można zrobić więcej, podzielić na porcje i zamrozić (od razu po zrobieniu); a jak się uzupełni np. Felini Complete, to już jest kompletny posiłek dla kota (lepszy niż wiele gotowych karm). Później wystarczy rozmrozić (najlepiej przez noc w lodówce), a przed podaniem wyjąć, żeby się ogrzało do temperatury pokojowej (jak gotowe karmy).
RC, Whiskas, tuńczyk, gourmet - ani Magnolia (lat 5-6), ani Mokate[*] (poniżej roku) by tego nie chwyciły - obydwie raczej same polowały; na próbę podania fast fooda było spojrzenie w stylu "chcesz mnie zabić?" i... zakopywanie pod dywan; mięso mniam, a chrupki to coś do zabawy ew. też zakopania pod dywan; jeśli kto od małego nie był nauczony jedzenia takich rzeczy, to z dużym prawdopodobieństwem ich nie tknie (tak jak dziecko nienauczone jedzenia słodyczy i czipsów nie będzie miało ciągot w ich kierunku; sama kilka lat nie jadłam ciastek itp. ze względów zdrowotnych - teraz na sam zapach mnie mdli, a kiedyś mogłam zjeść ogromną ilość).
Napiszę tutaj a nie na PW, bo może komuś kiedyś się przydać.
@
cairo, jeśli jest taka możliwość, spróbuj mu zostawiać te kuleczki i niech je w swoim tempie - on już nie jest tak zagłodzony, żeby chwycić się byle czego, więc jak z mięsem będzie coś nie tak, to go nie zje. Poza tym koty w naturze są bardziej aktywne w nocy i bardziej głodne (jak to wiele zwierząt powiązanych z pustynią - ewolucja trwająca tysiące lat wykształciła kotom układ pokarmowy i nawyki - kilkadziesiąt lat mieszkania w naszych domach i karmienia karmami tego nie ma szans zmienić); inna rzecz, że koci żołądek jest w naturze aktywny całą dobę - najedzony kot śpi, a głód go budzi i zmusza do polowania - i tak w kółko; dlatego kot w naturze potrafi jeść nawet 10-20 razy dziennie (dla niego mucha to też maleńki posiłek - Magnolia żadnej nie przepuści, pająkom też nie).
Przy okazji: gorąco zachęcam do lektury dwóch artykułów:
tego oraz
tego - zapewne wielu z Was o tym wie, ale... gdy czytam pewne wpisy odnośnie żywienia kotów, ich zachowań itd. czasami włosy dęba stają odnośnie wiedzy ludzi o kotach (nie tej z reklam i ulotek producentów karm, którzy napiszą wszystko, byle coś opchnąć i zarobić) i to takich osób, które kotami zajmują się ileś dziesiąt lat, ale niezbyt wnikają w to, jaki jest naprawdę kot (stąd pełno wątków o chorobach wynikających ze stresu, "alergie" itp.); wczoraj był przykład w jednym z tematów, a w zasadzie dwóch (co niektórzy wiedzą, o czym piszę - taka żenada, ze nawet linków nie podam).
Magnolia po leczeniu kokcydiów (baycox - podrażnia strasznie żołądek, ale alternatywą były mocne antybiotyki dające wyjątkowo mocno po nerkach i wątrobie /bo trochę każde dają/, więc uznałyśmy z wet, że żołądek szybciej się leczy) jadła co 3h małymi porcyjkami (nawet na RC intestinal jest o karmieniu często małymi porcjami); ona ważyła wtedy 3kg i jadła mokre, którego dostawała 160g Catz Finefood na dobę - wychodziło po 20g co 3h (w nocy też, bo ona nie zje innego niż świeżo nałożone). Można spróbować jedną dobę zostawiać mu nałożone i niech sobie podjada - być może sam zje wszystko. Kot potrzebuje ok. 5g białka na kg masy ciała należnej (średnio daje to 25g mięsa na 1kg kota) - z mięsa jest ono dobrze przyswajalne (najlepiej jest z żółtka, później drobiu, następnie ryb, kolejno z większych zwierząt, potem długa przerwa i białko z roślin).
Wet mi mówiła, że jak kot zjada choć połowę tego co powinien, to można 2-3 dni poczekać zanim się wpadnie w panikę i będzie karmić siłowo. Początkowo trzeba było Płomyczkowi pchać, bo inaczej nie miałby szans wyjść z choroby - teraz można mu dać trochę czasu na namyślenie się, bo już organizm co nieco się odżywił potrzebnymi składnikami (byłoby dużo lepiej bez biegunek, bo jednak wtedy wchłania się mniej niż by mogło - dlatego pisałam o
ultradiar - naturalne, bezpieczne, a potrafi zdziałać wiele, bo uderza w przyczynę a nie tylko maskuje objawy - oczywiście moja wet to zaleciła, bo ona preferuje jak najwięcej naturalnego, a jak najmniej chemii; przewidziane dla kotów - zdecydowanie lepsze niż eksperymenty ze smectą czy innymi "ludzkimi" lekami).
Co do mięs - można próbować wprowadzać inne, np. drób - koniecznie ze skórą i tłuszczem pod nią (proponuję indyka lub kaczkę albo gęś; kurczaki - a raczej to, czym je traktują - często lubi wywoływać alergie pokarmowe objawiające się biegunką, a to ostatnia rzecz, której Płomykowi potrzeba). Wiadomo, że najlepsze by było mięso ze zwierząt hodowanych tradycyjnie, ale czasami o nie ciężko (na pocieszenie: o ile karma nie ma zaznaczone, że z chowu ekologicznego wolne od hormonów itp., to mięso - a częściej tylko odpady z odrobiną mięsa - też jest ze zwierząt hodowanych przemysłowo). Oczywiście można podać żółtko (1-2 tygodniowo), do tego olej z łososia (3-5ml na tydzień wystarczy - wspomaga regenerację kłębuszków nerkowych, poprawia sierść podobnie jak żółtko).
Odnośnie zamęczenia układu pokarmowego - to raczej nie jest kot z leptynooporonością (
leptynooporność - zachęcam do lektury: jest też o otyłości - co jak i dlaczego), żeby zjadał za dużo i za szybko, a do tego przerabiał "nic nie będę jadł" - dlatego wydaje mi się, że nie grozi mu nagłe zamęczenie układu pokarmowego. Czasami kota trzeba siłowo karmić (ręcznie lub przez sondę) nawet przez 30-45 dni (polecam serdecznie lekturę
tego), bo inaczej nie ma żadnych szans na wyzdrowienie.
...