Ja się właśnie rozglądam za drugim kotem, ale to już w lubelskim, bo po prostu nie będę miała pieniędzy na dwa rajdy w Polskę po kota. Widziałam, że kotek w Świdnicy do odkarmienia jest, odkarmiłam dwa kocięta butelką, bym wzięła, ale zaczynam studia, jak na złość.
I własnie o to chodzi, że i ja i TŻ ubieramy się generalnie na czarno, dlatego też zdecydowaliśmy się na żałobnego kota.

Co do podróży, to liczę na to, że podróż schronisko-nowy dom i wypady do weterynarza będą jedynymi. Mieszkam z TŻ w jednym domu z moimi rodzicami, ojciec jest na rencie, zawsze będzie ktoś, kto da kocicy jeść i wybierze żwirek; szczególnie że rodzice też za kotami przepadają, więc Oliwka wyjścia nie będzie miała, będzie się musiała zsocjalizować.

Edit. Widzę, że Mikitka też pojechała do domu. Bardzo dobrze.

Zastanawiałam się czy by jej też nie wziąć, ale dwie ręce przy podrózy pociągiem to obawiam się mało.

Za to wezmę może kotki z miasta po sąsiedzku.
