Po kole.
Zwyczajowo pomyliłam ,to co najlepiej umiałam
Nie jestem zadowolona,ale raczej zdałam...dowiem się prawdopodobie w poniedziałek.
Miśka grzeczna, nie źre szwów.
Rujka ,rujka i jeszcze raz rujka... bankowo ją boli po operacji, ale natura silniejsza.
Wtulona w mojego brata...jak się jej znudzi rundka po pokoju, powyje rujkowo i wraca w ramiona.
Pięknie oskalpowała kołnierzem ucho...wyczyściła wszyskie strupki...zaraz jej zasmaruje to ucho tribiotikiem...
Qupalka nie było , sioo owszem od czasu operacji 4x na dzisiejszą chwilę, czyli na 12.00. Do wieczora jeszcze będą ze 4...
Polędwiczkę z kurcząt jej dałam, bo Animonda fe i se schnie, tuńczyka kupię , to może zje, bo to najbardziej przy niej schodzi,lepiej niż Animonda...podgryza suche RC dla kociąt.
Maciejka jej wyżera z miski... one tak na zmiane sobie wyżerają, Maciejka Miśce, Miśka Maciejce
