Dziś nastąpił ciąg dalszy historii z happyendem

Od poniedziałku, kiedy kotka i jej 16-letnia opiekunka się spotkały po 6 miesiącach rozłąki, widywały się codziennie. Kotka, która u nowej właścicielki była jeszcze cały czas nerwowa, dużo miauczała i chciała cały wychodzić, uspokoiła się. Podobno obydwie (tzn. kotka z dziewczyną) nie mogły się nacieszyć ze swojej obecności, kotka tuliła się, wchodziła jej na kolana (normalnie zachowywała pewien dystans w stosunku do nowej właścicielki i jej rodziny), widać było że to wielka miłość i to odwzajemniona. W końcu ta dziewczyna zdecydowała że mimo wszystko weźmie kotkę do siebie.
Oczywiście, pani, która się kotką opiekowała przez te pół roku, miała te same obawy co my: że ojczym znowu kota wywiezie lub zrobi inną krzywdę. Dlatego zdecydowała się na rozmowę z matką dziewczyny. Podobno powody, dla których ojczym tak zrobił już nie zachodzą, a dziewczyna razem z matką zadbały o to, żeby kotka miała w domu swój własny kąt (poprzednio mieszkała w jakimś większym pokoju, w którym był duży ruch itp. i ojczymowi to się głównie nie podobało). Okazało się też, że to nie jedyny kot w tym domu i ten drugi ma zapewnione całkiem dobre warunki.
W końcu pani zdecydowała, że obawy obawami, ale kotka i ta dziewczyna żyć bez siebie nie mogą, więc musi ją oddać, co uczyniła. Mają być w kontakcie (z "naszymi" karmicielkami też) i będą meldować co z kotką się dzieje - chodzi o kontrolę czy kotce nie dzieje się krzywda. Jak się będę od nich dowiadywał, to będę pisał.
Aha, oczywiście pomyślałem że ta pani teraz będzie "niezakocona" i powstałą lukę warto czymś zapełnić

Pozdrawiam wszystkich!
Adam