U Beti wszystko dobrze

Bardzo się do niej przyzwyczaiłam

Zrobiła się straszna wybredna klusia która uważa ,że jak idę do kuchni to tylko poto ,żeby dać kotu jeść a jak jej tłumaczę ,że jedzenie ma w misce albo ,że dopiero zjadła sniadanie to się zemną kłuci

Jak za wolno nakładam do miski to mnie popędza.Ostatnio jednak cała trójka przeszła chyba na jakąś dietę czy co ,bo do jedzenia nadaje się tylko suchy pokarm a wszystkie puszki(nawet dopiero kupione i otwarte )są be .Jeszcze ewentualnie może być gotowane miesko ale nie za tłuste.

Bardzo jest zżyta z moim Cezarem i jak tylko dłużej go nie widzi to chodzi po mieszkaniu ,woła go i szuka.Czasami to podchodzi do mnie patrzy mi się w oczy i jest miauuu? (gdzie jest Cezar) Jak wracam do domu to pierwsza się wita i długo karze się głaskać .Ostatnio jak ją długo głaskałam to usłyszałam coś co przypominało mruczenie

Już tylko czasami ucieka jak leży na fotelu i chcę ją pogłaskać. Ale dalej jak by była na środku pokoju i chciała bym ją pogłaskać to ucieknie. Boi się "otwartych "przestrzeni i dalej boi się gwałtownych ruchów ale i tak są bardzo duże postępy. Uwielbia się bawić piłeczkami i pluszowymi myszkami.Jedną już rozebrała na drobne

Nauczyła się też ,że na koszatniczki trzeba uważać bo mają ostre zęby i lepiej się od nich trzymać z daleka. Jednak jak biegają to wolę jej bardzo pilnować ,żeby nie właczył się jej jednak instynkt łowiecki i nie potraktowała ich jak pluszowej myszy

Boję się tylko co będzie jak się ją rozdzieli z Cezarem.