ooo, a ja wczoraj nie mogłam zajrzeć tutaj... mamy już Felissimo, Madzia, Ciocia Ania nam zamówiła, ale dzięki

Ossopan kupiłam w aptece.
Koszty Tadzia na dziś:
- 50 zł - rtg
- 14,50 zł - Ossopan
- 58 zł - Felissimo
--------------------------
122, 50 zł
To tyle suchych faktów
Małe cały dzień latają luzem po sypialni, tylko na noc są zamykane, ale to dlatego, że one mimo wszystko są maleńkie i boję się, że je TŻ w nocy zgniecie. W związku z tym, puszczona wczoraj na łóżko Tania zapolowała znów na moje oko, tym razem prawe

Co ona z tymi oczami ?
Tonio rośnie na super kota, on się zbliża do człowieka i już mruczy, słodziutki jest jak nie wiem i taki stosunkowo delikatny

Małe znalazły sobie super zabawkę, cukierek Kopico w szeleszczącym papierku. No szał po prostu. Kulka z kwiatkiem nadal nie zasługuje na uwagę...
Tadzio wczoraj został zabrany do salonu na obcinanie pazurków, w przednich łapeczkach ciut podcięłam, ale zauważyłam, że on stosunkowo niedawno musiał mieć przycinane szponki, więc musiał być w domu. Co się stało? wypadł przez okno?

Tak czy siak, po strrrrasznym zabiegu, któremu Georg (z pazurkami nie obcinanymi od marca) przyglądał się ze współczuciem, Tadzio został troszkę puszczony. Pochodził, schował sie pod biurko, poszedł do kuchni nawet, no i tam wpadł w zasadzkę: Klemens na środku, Georg przy drzwiach, Sasza na półce - tworzyli idealny trójkąt, pośrodku którego siedział lekko wystraszony Tadek
Poodniósł się, zrobił paprotkę z ogonka, i usiłował poznać kolejno każdego kota. Z Georgiem mu nie poszło, został powąchany, ale tego, co potem usłyszał, to ja powtarzać nie będę

Wlazł na półkę pod Saszą, Sasza usiłował go wyciągnąć stamtąd łapką, a jak się nie dało to zaczął gruchać. Po minucie tego gruchania Tadzio wyszedł i z ostatnimi błyskami nadziei w oczach podszedł do Klemensa. Klemcio, jak to Klemcio, powąchał, w ucho polizał i już. Tadek poszedł dalej zwiedzać, za to Klemensowi się oberwało za takie lajtowe podejście do "nowego", Georg mu nagadał, Klemens Georga trzepnął, w końcu się chłopaki pokłócili o Tadzia...
Piórko póki co nie bardzo, ale te wczorajsze wycieczki chyba przekonały Tadzinka, że nie tacy ci Duzi straszni, bo zaczął samodzielnie wychodzić z klatki i łazikować po pokoju

wieczorem złapałam go na naszym łóżku, musiał się sam wskrabać jakoś. Postaram się go przyuważyć, jak to robi.
Aha, mam jednak podejrzenia, że te nóżki tylne jeszcze trochę bolą. Leżeliśmy sobie z Tadziem, miziałam go, mruczał, ale jak dotknęłam tylnej łapki tak na wysokości uda, to dostałam łapką...